Autor: Michał Krasucki
Od strony ul. Smolnej w Warszawie na dziedziniec wchodzi się przez duży, reprezentacyjny przejazd bramny. To jeden z niewielu elementów, które świadczą jeszcze o świetności dawnej 100-letniej kamienicy. Parterowa oficyna w podwórzu przypomina o wojennych losach budynku; kiedyś miała dodatkowe trzy kondygnacje, które zniszczone zostały w czasie wybuchu bomby. Niebieskie, podwójne drzwi prowadzą do niewielkiej klatki schodowej, gdzie na półpiętrze znajduje się wejście do pracowni artysty. Wkraczając do środka, odbywamy pewien proces, któremu zawsze towarzyszy element zaskoczenia. Początkowo przestrzeń ogranicza się do wąskiego, ciemnego przedsionka, następnie przechodzi do większego pokoju przypominającego salon albo gabinet, by stamtąd otworzyć się na wielką dwukondygnacyjną salę. Główne pomieszczenie pracowni doświetlone jest potężnym oknem, zajmującym pół ściany i duży fragment sufitu.
Zaskakują także przedmioty. Nie tylko takie, których spodziewalibyśmy się w typowej pracowni rzeźbiarza. Lokal przy Smolnej łączył w sobie magazyn, pracownię, gabinet kolekcjonera, salon i mieszkanie artysty. Trudno go zdefiniować. Z jednej strony stare biurko, maszyna do pisania, drewniana szafa z połowy XIX w., rokokowe krzesła i kolekcja sztuki naiwnej, z drugiej kolejne gipsowe modele rzeźb, formy, autorskie rysunki i obrazy, stół roboczy, narzędzia pracy, w piwnicy stwardniała glina. I dużo prywatnych przedmiotów: stary odkurzacz, zakurzone, pamiętające lata czterdzieste XX w. buty, sztaluga, dwa barokowe obrazy, dekorowany masą perłową sekretarzyk… Wnętrze wygląda jakby czas się w nim zatrzymał. W całości stworzył je Karol Tchorek, łącząc pracę artysty rzeźbiarza, architekta, ale też marszanda sztuki i kolekcjonera. Jego syn Mariusz, a następnie synowa Katy Bentall pozwolili tej wyjątkowej przestrzeni dotrwać do dzisiaj.
Karol Tchorek swoją działalność artystyczną rozpoczął na długo przed wojną. Jako absolwent warszawskiej Szkoły Sztuk Pięknych, uczeń Szczepkowskiego i Breyera miał rozległe kontakty w środowisku artystycznym. Zdobywał także szlify w zawodzie antykwariusza, już wtedy interesując się kolekcjonerstwem i rynkiem sztuki. W niedługim czasie otworzył też małą pracownię przy ul. Zajęczej 8. Korzystając z uzyskanego doświadczenia w 1943 r., wspólnie z przedsiębiorcą Kazimierzem Ansgarym Kamińskim otworzył salon antykwaryczny przy ul. Marszałkowskiej 43, w dawnym sklepie Wedla. Doskonała lokalizacja, znajomość rynku sztuki i środowiska, ale też wojenny boom na handel sztuką sprzyjały rozwojowi ich działalności, która dość szybko przeniosła się także w obszary sztuki współczesnej. Salon Sztuki „Nike” (bo taką nazwę przyjęto) stał się ważnym punktem na mapie artystycznego życia okupacyjnej stolicy. Co prawda na pewien czas został zamknięty po wybuchu powstania warszawskiego, ale już od lata 1945 r. Karol Tchorek, wbrew swojemu wspólnikowi, rozpoczął przywracanie tego miejsca do życia. W ciągu paru najbliższych lat w „Nike” zorganizował około 40 wystaw sztuki współczesnej i salon stał się w ten sposób najważniejszą galerią Warszawy. Los miejsca został jednak przesądzony w 1950 r., kiedy podjęto decyzję o budowie Marszałkowskiej Dzielnicy Mieszkaniowej – kamienica została przeznaczona do wyburzenia. Po eksmisji Karolowi udało się otrzymać nowy lokal w zrujnowanej oficynie przy Smolnej. Niestety, tym razem już bez pozwolenia na handel dziełami sztuki; odtąd Karol Tchorek miał się zająć już głównie pracą rzeźbiarską.
Artysta dużą uwagę zwrócił na to, by nowe wnętrze, pomimo nadanych ograniczeń, nadal mogło pełnić funkcję salonu artystycznego. Adaptacji poddał nie tylko dwa pomieszczenia parteru, ale też niskie poddasze, na którym urządził część mieszkalną i magazyn. Dbał nie tylko o funkcjonalność, ale też o każdy detal wnętrza. Na Smolną trafiło wiele artefaktów z dawnej „Nike” – w głównym pomieszczeniu pracowni na posadzce znalazły się płytki posadzkowe z Marszałkowskiej, nad grzejnikami pojawiły się kafle huculskie, a wystroju dopełniały meble zabrane z poprzedniej lokalizacji. Na stryszku w magazynie złożone zostały liczne ramy, ryzy papieru, destrukty rzeźb, żyrandoli, lamp, które mogłyby posłużyć do napraw zużytych przedmiotów. Wyjątkowe miejsce w pracowni zajęła kolekcja rzeźb ludowych Leona Kudły, przyjaciela Tchorka. Drewniane figurki, głowy, plakiety, tonda do dziś urozmaicają wnętrze.
Na Smolnej Karol Tchorek w niewielkim stopniu jednak kontynuował działalność marszanda. Powoli, przez kilka lat wyprzedawał jeszcze pozostałe antyki i dzieła sztuki. W tajemnicy. Potrafił także wykorzystać uroki nowego atelier – często wynajmował je na różnego rodzaju sesje czy plany zdjęciowe. To tutaj na przełomie 1968 i 1969 r. Andrzej Wajda kręcił Polowanie na muchy; zdjęcia z filmu są do dziś jednym z ważniejszych historycznych „widoków” studia. Główną jednak funkcją nowego miejsca była pracownia rzeźbiarska. Zaświadczają o tym zgromadzone tu liczne gipsy i formy rzeźbiarskie. To właśnie na Smolnej powstała rzeźba „Macierzyństwo”, która później znalazła się na jednym z bloków MDM-u; tutaj też artysta pracował nad kolejnymi etapami rzeźby „Warszawska Jesień” (stoi na tyłach warszawskiego Uniwersytetu Muzycznego).
Ważnym elementem pracy artysty były konkursy na pomniki i upamiętnienia, co także ma do dziś swój ślad w studio. Pomnik żołnierzy polskich w Perth, pomnik żołnierzy i partyzantów w Ostrowi Mazowieckiej czy wreszcie seria słynnych tablic upamiętniających miejsca straceń to jedne z tych prac, których modele gipsowe (oraz zdjęcia) zajmują tutaj znaczną powierzchnię.
Każde ze zleceń, każdy konkurs i praca zostały przez Tchorka dokładnie udokumentowane i opisane; artysta był bardzo przywiązany do korespondencji i dokumentacji papierowej, której nadał wręcz symboliczną rangę. Obok zdjęć to właśnie ona stała się początkiem rozbudowanego archiwum, które kontynuowane było także po śmierci rzeźbiarza w 1985 r. W tej chwili jest to jedno z ważniejszych źródeł wiedzy zarówno o jego twórczości, jak też o życiu artystycznym stolicy lat pięćdziesiątychsześćdziesiątych- siedemdziesiątych XX w.
Bez wątpienia studio miało wielki wpływ na losy całej rodziny. Oprócz Karola funkcjonowała tu żona Zofia Tchorek, a po śmierci artysty pieczę nad miejscem przejął syn Mariusz. Będąc krytykiem sztuki, doskonale znał wartość pracowni i zgromadzonych w niej zbiorów. Przez lata dokumentował i porządkował archiwum. To właśnie on zadbał o dalszą ciągłość pracowni – w 1990 r. na wniosek Mariusza Tchorka całe wnętrze wraz z wyposażeniem zostało wpisane do rejestru zabytków. Po śmierci Mariusza w 2004 r. kolejną opiekunką i narratorką wnętrza została jego żona Katy Bentall. Pracownia na wiele lat stała się przestrzenią jej twórczych działań konceptualnych, koncentrujących się zarówno na samym miejscu, archiwum, rzeźbach i kolekcji, jak też pozycji artysty. Katy nadała nowe (albo przywróciła stare) znaczenie wszystkim przedmiotom w studio; sprawiła, że pracownia bardziej niż kiedykolwiek stała się osobnym dziełem sztuki.
W 2018 r. pracownia zyskała status Warszawskiej Pracowni Historycznej. To zagwarantowało, że lokal pozostający w gestii miejskiego Zakładu Gospodarowania Nieruchomościami nie zmieni swojej funkcji i zachowa unikatowy charakter. W lipcu 2021 r. cała kolekcja, zbiory i wyposażenie zostały przez Katy Bentall przekazane na własność Miastu Stołecznemu Warszawie. Rozpoczyna to kolejny rozdział w 70-letniej historii miejsca, jednocześnie zapewniając jego pełną dostępność jako publicznej placówki – wzorcowej Warszawskiej Pracowni Historycznej.