Autor: Robert Marcinkowski
Określenie „mityczny browar” od dłuższego czasu było używane w dość wąskim kręgu birofilistów warszawskich. Używało się go w odniesieniu do jedynego znanego browaru funkcjonującego przed I wojną światową na Dolnym Mokotowie. Wiadomo było, że browar istniał. Niestety, przez lata nie udawało się ustalić jego lokalizacji. Opowiedzmy jednak wszystko po kolei.
Mianem birofilistów zwykło się określać grupę pasjonatów, którzy zajmują się tematyką dotyczącą piwa. W praktyce sprowadza się to głównie do kolekcjonowania, zarówno artefaktów związanych z piwem (etykiety, butelki kapsle, podstawki i inne), jak i gromadzenia informacji dotyczących wytwarzania czy dystrybucji piwa. O ile sprawy z czasów nam współczesnych nie nastręczają większych problemów (Internet), o tyle zdobycie wiedzy historycznej napotyka na zdecydowanie większe problemy. Jak łatwo się domyślić: im odleglejsze czasy, tym zadanie trudniejsze. Mimo iż historia produkcji i spożycia piwa sięga kilku tysięcy lat wstecz, a pierwsze wzmianki pochodzą z terenu Mezopotamii, birofiliści skupiają się w większości na ostatnich 200-250 latach. Warto przy okazji nadmienić, że kolekcjoner kolekcjonerowi nierówny. Jedni zbierają tylko jeden rodzaj artefaktów, np. butelki (głównie stare, gdyż te są nader atrakcyjne za sprawą tłoczeń umieszczanych na szkle), inni interesują się jakimś regionem (np. Mazowszem) lub miastem, zbierając wszystkie birofiliana z danego obszaru. Zdarza się, że stawiają sobie ograniczenia czasowe. Stąd bardzo różne profile poszczególnych kolekcji. Jeden zbiera wszystko, co z piwem związane, ale tylko z Podlasia i tylko do II wojny światowej, inny gromadzi kapsle z nadrukami, jedynie z doby PRL-u, ale za to z całej Polski, itd. O swoich pasjach miłośnicy piwa często piszą – i to zarówno w sposób tradycyjny, na papierze, jak i w sieci. Przykładem niech będzie strona http://www.browarymazowsza.pl/, szczególnie bliska piszącemu te słowa z racji obszaru, o jakim traktuje – w dużej mierze jest to bowiem Warszawa. Warto odwiedzić tę witrynę, szczególnie że ma ona bardzo wiele do zaoferowania, jeśli chodzi o materiał historyczny.
Wróćmy jednak do głównego tematu – lokalizacji „mitycznego browaru”. Otóż swego czasu jeden z zapaleńców, Marcin Sereja, najbardziej zainteresowany historią obiektu, jako że sam mieszka na Dolnym Mokotowie, zaproponował podzielenie się zebranymi dotychczas informacjami celem podjęcia wspólnie kolejnej próby poszukiwania. Piszący te słowa chętnie podjął temat, zważywszy że prośba dotyczyła spojrzenia na całą sprawę od strony kartograficznej. Poniżej prezentujemy garść informacji zebranych przez Marcina:
1909 – „Venus”, wł. M. Munowicz; tel. 10-37 (ul. Okopowa 12)
1909 – Dzierż. M. Munowicz; rocz. prod. 6880 rb.; rob. 5
1909 – Browar „Belweder”
1910 – „Venus”, wł. M. Munowicz; tel. 10-37 (ul. Okopowa 12)
1910 – Browar „Belweder ”
1910 – Dzierż. Karnabad; produkuje 14 000 w. piwa prostego i bawarskiego; rob. 5
1911 – „Belweder”
1911 – Adolf Hamburger; 1 piwowar; 1 majster (Żyd)
1911/12 – Dzierż. M. Munowicz; rocz. prod. 9000 rb.; rob. 7
1912 – Styczeń – …
1912 – Adolf Hamburger; dzierż. Szloma Kornabad
1913 – Browar „Belweder”; rob. 5
1914 – Browar „Belweder”; rob. 5
1922 – Browar „Belweder”; rob. 5.
Dodajmy, że powyższe dane zostały pozyskane wiele lat temu, w sposób tradycyjny (w bibliotekach, czytelniach itd.), w czasach, kiedy dostęp do Internetu był trudniejszy, stąd pojawiają się tu wzmianki do dziś niemożliwe do odnalezienia w sieci. Niestety, przy informacjach nie zostały zapisane źródła.
Oprócz tego, co zaprezentowaliśmy powyżej, piszący te słowa znalazł kilka informacji samodzielnie. Niektóre z nich pokrywały się z tymi już posiadanymi [fot. 1, 1a, 1b].
Zaznaczmy też uczciwie, że cała sprawa była już na swój sposób rozpoczęta – znana była współczesna nazwa ulicy, przy której miał się kiedyś mieścić browar. Chcąc jednak opisać poszukiwania od początku, powiemy kilka słów na temat ustalania samej ulicy. Jak widać z danych pozyskanych z branżowych spisów, browar znajdował się przy ul. Okopowej 12, lecz nie na Woli, a w Sielcach. Same Sielce były wówczas południowym, dość zapuszczonym przedmieściem Warszawy, w dużej mierze podmywanym corocznymi wylewami Wisły (wschodnia część), poprzecinanym szeregiem błotnistych uliczek, na których gdzieniegdzie stały małe, często drewniane domki, „próbujące” tworzyć przyszłe pierzeje miejskich ulic. Dużą część zajmowały niewielkie poletka i przydomowe ogródki. Domów murowanych nie było wiele, a piętrowych jeszcze mniej. Te ostatnie grupowano głównie przy dwóch drogach wylotowych. Były nimi obecna Czerniakowska i Belwederska, obie na południe od nieistniejącej jeszcze wówczas, współczesnej arterii – ulicy Gagarina.
Gdzie zatem była ówczesna ulica Okopowa i dlaczego dziś jej nie ma? Logicznie rzecz biorąc, ulica o takiej nazwie powinna biec wzdłuż okopów, ale jakich? Otóż wśród sporej części mieszkańców stolicy powszechną jest wiedza o tzw. Okopach Lubomirskiego, które w 1770 r. otoczyły ówczesne miasto, wyznaczając jego sztywne granice na z górą 140 lat. Był to raczej obiekt o znaczeniu administracyjnym, może też informacyjnym, jeśli chodzi o widoczność granicy w terenie. Nie był to obiekt militarny, choć w pewnym czasie czyniono próby takiegoż wykorzystania obiegającego miasto niewysokiego wału z płytką suchą fosą. Nawiasem mówiąc, ostatni fragment tego założenia zachował się, „zahibernowany” niczym mucha w bursztynie w południowej części parku Łazienkowskiego, w bezpośrednim sąsiedztwie Świątyni Egipskiej.
Co do okopów, to wystarczy pobieżna znajomość ich zarysu i jeden rzut oka na plan Lindleya – na przedmieścia [fot. 2] – aby zobaczyć, jak kształtowała się w terenie owa ulica.
A kształt miała ciekawy. Patrząc od Belwederskiej, pokrywała się z obecną ulicą Gagarina, która po ostatniej wojnie po prostu wchłonęła zachodni odcinek Okopowej, dalej aż do samego końca przy Czerniakowskiej szła śladem obecnej ulicy Podchorążych, pokonując po drodze trzy ostre zakręty – pamiątki po przebiegu linii okopów. Dla lepszego zobrazowania sytuacji zamieszczamy trzy ilustracje, na których można porównać sytuację z końca XIX w. (plan Lindleya) z tym, co dzieje się na tym terenie obecnie (aktualny plan i ortofotomapa z 2021 r.) [fot. 3].
Po zidentyfikowaniu ulicy pozostawało tylko ustalić, gdzie znajdował się policyjny numer „12”. No właśnie… To „tylko” o mały włos mogło się okazać trudnością nie do przezwyciężenia, gdyby nie najzwyklejszy przypadek. Nie uprzedzajmy jednak faktów. Po zlokalizowaniu ulicy okazało się, że na żadnych dostępnych planach z interesującego nas czasu, a więc sprzed 1914 r., nie ma naniesionych ani numerów hipotecznych, ani – co gorsza – policyjnych. Gdybyśmy dysponowali choć dawnym numerem hipoteki z czasów przedmieścia, to być może dałoby się go skojarzyć z numerem hipoteki już po włączeniu tych terenów do miasta w 1916 r. Nadzieje okazały się płonne.
Przed I wojną światową Warszawa była jeszcze na tyle mała, że rokrocznie w różnych periodykach pojawiały się spisy właścicieli wszystkich posesji w mieście wraz ze wspomnianymi powyżej numerami. Niestety, w dwudziestoleciu międzywojennym zaprzestano tej dobrej skądinąd praktyki, głównie, jak się zdaje, ze względu na rozmiary, jakie osiągnęła Warszawa, a tym samym ze względu na ilość materiału do opublikowania, zredagowania i uaktualnienia. Autor dotarł jednak do takiego dokumentu, licząc na to, że może browar ów jeszcze istniał i został podany jego nowy adres, który da się zweryfikować na mapie międzywojennej 1:2500. Niestety, nie przyniosło to oczekiwanych rezultatów. W spisach z roku 1930 na tej ulicy browaru już nie było. Dzięki temu dokumentowi udało się jednak ustalić, że numery policyjne przed II wojną światową i obecnie idą w tym samym kierunku. Jeśli dodatkowo przed I wojną światową numery policyjne byłyby w tych samych miejscach co obecnie, to można by się pokusić o lokalizację browaru na północnowschodnim rogu obecnej ulicy Podchorążych i Czerniakowskiej – rogu, który został wchłonięty po wojnie przez poszerzoną Czerniakowską [fot. 4].
Pozostawała tylko jedna nieścisłość: otóż, jak wynikało z planów Lindleya, ówczesna Okopowa, a późniejsza Podchorążych kończyła się na Czerniakowskiej, a nie – jak w dwudziestoleciu międzywojennym – krzyżowała się z nią. Co prawda, widać po wschodniej stronie jakiś zaułek, ale nie pojawia się przy nim nazwa „Okopowa”, a skoro się nie pojawia, to takiej ulicy formalnie tam nie było (tak dokładny plan jak Lindleyowski rękopis nie zawierałby tego typu niedociągnięć) [fot. 4]. W takim razie typowany narożny budynek musiałby mieć adres od Czerniakowskiej – i tak też było, co udało się sprawdzić po numerach hipoteki.
Wracając do sprawy numeracji, to jest w Warszawie ogólna zasada, w myśl której numery policyjne na poszczególnych ulicach rosną wraz z biegiem Wisły i wraz z oddalaniem się od niej. Zdrowa ta zasada ostatnio, nie wiedzieć czemu, nie jest przestrzegana, jednak w okresie międzywojennym, przez cały PRL i pierwsze lata po 2000 r. konsekwentnie się jej trzymano. Z praktyki jednak wiadomo, że przedmieścia rządziły się swymi prawami. Było więc wielce prawdopodobne, że ulica Okopowa (późniejsza Podchorążych) zaczęła się zabudowywać od Belwederskiej i stamtąd zaczęto nadawać numery. Gdy autor pochylił się nad tym problemem, zauważył, że sielecka Okopowa z przełomu XIX i XX w. w początkowym swym biegu… rozwidlała się (!) [fot. 5].
To jeszcze bardziej gmatwało całą sprawę, ale jednocześnie dawało nieco nadziei. Zauważmy bowiem, że gdyby browar przetrwał do ok. 1930 r., mógłby pojawić się we wspomnianym wyżej spisie hipotecznym z 1930 r., ale nie pod adresem Podchorążych, tylko pod adresem Bończa [fot. 6].
Taką bowiem nazwę nadano owej krótkiej odnodze wcześniejszej Okopowej. Niestety, płomyk nadziei jak szybko się zapalił, tak szybko zgasł.
Cóż było robić? Autor postanowił jeszcze raz dokładnie przyjrzeć się budynkom wzdłuż Okopowej widocznym na planie Lindleya. Posesja, na której mieściłby się browar, powinna być nie za mała, raczej nieco większa niż okoliczne, na plac musiały bowiem zapewne wjeżdżać wozy towarowe, i to w większej liczbie, musiały się na takim placu mijać itd. Nie mogła być to zbyt wąska czy wielokątna parcela. Tu, na przedmieściach, miejsca było wówczas do woli i gdyby ktoś miał wybierać, to miałby z czego. Nie było to śródmieście, gdzie parcele były drogie – i to zarówno jeśli chodzi o wynajem, jak i kupno, gdzie liczono niemal każdy centymetr. W grę wchodziła zatem w zasadzie tylko posesja w rozwidleniu ulic Podchorążych i Bończy. Jak się okazało, zabudowania tej parceli przetrwały ostatnią wojnę i na zdjęciu z 1945 r. widzimy ją już podzieloną na dwie działki [fot. 7].
Na jednej jest sad, a i druga pełna jest zieleni, z małym domkiem stojącym w głębi. Po skośnym, dwuspadowym dachu można wnioskować, iż jest to typowy drewniak z przedmieść, a nie willa z ogrodem wzniesiona na miejscu rozebranego starego browaru. Skoro zatem nie tu, to gdzie?
Kolejnym z warunków funkcjonowania browaru powinno być własne ujęcie wody. Plany Lindleya są na tyle dokładne, że takie informacje były na nich umieszczane, zwłaszcza w skali 1:200. Niestety, tu skala wynosiła 1:2500, przez co zrezygnowano z wielu szczegółów, by nie pogarszać czytelności mapy. Coś jednak podpowiadało autorowi, że browar był zlokalizowany raczej bliżej ulicy Belwederskiej niż Czerniakowskiej – bo Belwederska bardziej prestiżowa, bo bliżej stąd do śródmieścia, bo w końcu nieopodal była Wąskotorowa Kolejka Wilanowska, która oprócz pasażerów woziła też towary.
Wspomniany powyżej wieloarkuszowy plan Lindleya w skali 1:200 obejmował, co prawda, fragment okolicy najbardziej „podejrzanej” o posadowienie browaru, jednak umieszczona na nim treść kończyła się równo z granicą Warszawy. Dalej była czysta, pusta powierzchnia, bez żadnej treści [fot. 8].
Rozumowanie autora było jednak takie: może i nie ma naniesionej zabudowy poza granicą miasta, ale jak poprowadzili tam wodociąg, a mogli, bo był to wszak zakład produkcyjny, który bez wody obejść się nie mógł, to powinno być chociaż zaznaczone odgałęzienie wodociągu. Zaczął więc autor przeglądać na maksymalnym powiększeniu te fragmenty ulicy Okopowej, które były przede wszystkim dostępne w skali 1:200 i znajdowały się jak najbliżej Belwederskiej. I… w końcu się udało! Okazało się, że w niektórych miejscach dla własnej wygody czy lepszej orientacji ktoś w magistracie dorysował niektóre szczegóły topograficzne znajdujące się już poza granicą Warszawy, stanowiące jednak integralną całość fizjonomiczno-topograficzną tej ulicy. I tak dało się zauważyć jakieś przyłącze, raczej kanalizacyjne. A na podwórku co? Otóż studnia. Naszkicowano nawet przejazd bramny, aby nie było wątpliwości, o który budynek chodzi [fot. 9].
Choć na tym odcinku nie było wówczas zwartej zabudowy, to domyślać się można, że obiekt z dość obszernym podwórzem i przejazdem bramnym był tylko jeden. Był swego rodzaju punktem orientacyjnym, dlatego go naszkicowano. Po kolejnym powiększeniu następna, jakże miła niespodzianka: na zarysie budynku ktoś nakreślił numer 12 [fot. 9a].
A więc to tu: ul. Okopowa 12! Zamiast hipoteki podano zwyczajową nazwę parceli „Echtówka”, zapewne od pierwszego właściciela, co na przedmieściach zdarzało się dość często i funkcjonowało długo po włączeniu ich do Warszawy. Zobaczmy, jak wygląda plan z ok. 1936 r. Tu aż roi się od podobnych nazw: Karolówka, Zakliszówka, Fijołkówka, Jeleniówka, Emilówka i wiele dziesiątków innych, a wszystkie od nazwisk i imion pierwotnych właścicieli.
Mało tego, nasza Echtówka pojawia się na planie z 1936 r. [fot. 10]
pod nazwą „k[olonia] Echtówka”. Co pozwala sprawdzić, jak miejsce to wygląda obecnie [fot. 12].
Warto też dodać, że drewniane zabudowania browaru miały bardzo dużo szczęścia. Przede wszystkim wyszły obronną ręką z czasów niemieckiej okupacji [fot. 11].
Ostatnie gospodarcze zabudowania w głębi posesji rozebrano dopiero pod koniec lat 80. XX w. Dziś wznosi się w tym miejscu nowy budynek, który nawiązuje do obiektów realizowanych na Ochocie czy Żoliborzu w latach w 20. XX w.
Na zakończenie powiedzmy kilka słów o historii samego browaru, którą da się zrekonstruować na podstawie informacji ze spisów i planów. Otóż powstał on w istniejącym już wcześniej budynku drewnianym, w niedalekim sąsiedztwie obecnej ulicy Belwederskiej, ważnej ówczesnej arterii wylotowej z miasta. Obiekt miał obszerny dziedziniec z własnym ujęciem wody, co przy warzeniu piwa było kluczowe. Dzięki kanalizacji zapewniony był na bieżąco odpływ nieczystości. Była też taka nowinka jak telefon (nr: 10-37). Zatrudniano zaledwie kilka osób. W okresie największej prosperity, gdy obroty sięgały 9000 rubli, robotników było 7, a więc wszystkich zatrudnionych zapewne ok. 10. Wielkość produkcji wynosiła 14 tys. wiader, co odpowiadało 34 440 półlitrowym butelkom. Była to zatem produkcja raczej w skali roku. Założycielem i pierwszym właścicielem browaru pod wdzięczną nazwą „Venus” był zapewne niejaki Munowicz. Miało to miejsce krótko przed 1909 r. (może ok. 1908, a najwcześniej 1907 r.). Wkrótce po założeniu przedsiębiorstwa zaszły gruntowne zmiany. W 1910 r. pojawiła się wzmianka zarówno o browarze „Venus”, jak i o browarze „Belweder”. Takie nieścisłości biorą się głównie stąd, że nawet dziś nie wszystkie źródła są szybko i na bieżąco aktualizowane, a co dopiero wówczas. Tak więc browar zmienił nazwę i został wypuszczony w dzierżawę. Dzierżawcą został niejaki Karnbad. Już wkrótce miały nastąpić kolejne zmiany – otóż w roku 1911 przy browarze pojawia się nazwisko Adolfa Hamburgera (posiadacza dwóch warszawskich kamienic w śródmieściu). Nie jest, co prawda, jasno napisane, jaką odgrywa on w prezentowanej historii rolę, jednak w zestawieniu z informacją z roku następnego, gdzie jako dzierżawca występuje dawny właściciel Munowicz, okazuje się, że Hamburger jest właścicielem. Munowicz musiał zatem odsprzedać własny browar Hamburgerowi, po czym sam go od niego wydzierżawił. Nie trwało to jednak długo, ponieważ jeszcze w tym samym roku jako dzierżawca pojawia się Szloma Kornbad (zapewne tożsamy z dzierżawcą z 1910 r. Karnbadem), a obok niego figuruje niewątpliwie właściciel: Adolf Hamburger. Browar występuje jeszcze w spisach z lat 1913 i 1914, po czym na czas I wojny światowej zawiesza swą działalność (zarządzenie niemieckiego okupanta). Pojawia się jeszcze w wykazie z 1922 r., ale trzeba się liczyć z tym, że ktoś mógł z automatu powielić nieaktualne już, przedwojenne dane. Wydaje się więc, że I wojna światowa zakończyła działalność przedsiębiorstwa. Historia podmiotu nie trwała zbyt długo, co tylko podnosi wartość zgromadzonych materiałów. Zwróćmy uwagę, że o ile na tematy związane z samą Warszawą wiemy niemało, o tyle równie ożywiona działalność tuż za granicami miasta cały czas owiana jest mgłą tajemnicy.
Niestety, ku rozpaczy kolekcjonerów, oprócz powyżej przedstawionej garści informacji nie jest dotychczas znany żaden artefakt związany z działalnością omawianego browaru.
W powyższym tekście korzystano z map historycznych zamieszczonych w serwisie m.st. Warszawy, map Google Street View oraz z materiałów wyszukanych w licznych kwerendach i użyczonych przez Marcina Sereję, za co autor artykułu składa serdeczne podziękowania.