0.7 C
Warszawa
czwartek, 21 listopada, 2024

Historia reprezentacyjnych mebli Prezydenta Rzeczypospolitej

Artykuł pochodzi z numeru 1-2, 2021 „Spotkań z Zabytkami”
cały numer jest dostępny w sprzedaży.

W związku z konserwacją kilku kompletów zabytkowych mebli z warszawskich rezydencji Prezydenta RP ustalono, że meble te należały wcześniej do Pałacu Namiestników Królewskich, jak w XIX w. oficjalnie nazywał się obecny Pałac Prezydencki. Dotychczas uważano, że wyposażenie słynącego z luksusu pałacu uległo zniszczeniu w pożarze z 1852 r., jednak część mebli przetrwała do dziś, a ich jakość artystyczna pozwala zaliczyć ten pałac do grupy najefektowniejszych rezydencji państwowych ówczesnej Europy.

Zrządzeniem historii, jakby w rekompensacie za okresy poniżenia, w stolicy Polski znajdują się dwa pałace, będące reprezentacyjnymi rezydencjami głowy państwa. Są to pałac przy Krakowskim Przedmieściu, od 1994 r. będący Pałacem Prezydenckim, i Pałac Belweder. Obydwie te budowle uniknęły zniszczenia podczas ostatniej wojny. Zbudowane zostały w epoce baroku, a swój obecny kształt architektoniczny otrzymały w czasach konstytucyjnego Królestwa Polskiego. Niezwykle istotne dla ich symbolicznego znaczenia jest to, że kupiono je od prywatnych właścicieli, a następnie przebudowano na rezydencje państwowe, mówiąc współczesnym językiem, za pieniądze polskich podatników i jako takie służą do dzisiaj.

Przebudowę rezydencji przy Krakowskim Przedmieściu rozpoczęto w 1818 r. pod kierunkiem Chrystiania Piotra Aignera z przeznaczeniem na Pałac Namiestników Królewskich, co ogłaszał złoty łaciński napis umieszczony na elewacji frontowej „ALEXANDER i REX POLONIAE VICE SUA FUNGENTIBUS” (zniszczony podczas pożaru gmachu w 1852 r.). w tym samym roku według projektu Jakuba Kubickiego podjęto prace przy przebudowie Belwederu na rezydencję głównodowodzącego armią Królestwa Polskiego. w wyniku podjętych prac stare korpusy ubrano w nowe klasycystyczne kostiumy, a wnętrza pałaców zyskały charakter odpowiadający ówczesnej modzie. o ile bryły architektoniczne pałaców zachowały się w zasadzie w nieprzekształconej postaci i od 200 lat współtworzą wspaniały obraz historycznej Warszawy, to wnętrza i ich wyposażenie przetrwały jedynie w niewielkim stopniu. Tymczasem to właśnie architektura wnętrz pałacowych i ich aranżacja, związane z wielkim wysiłkiem twórczym i wymagające dużo większych nakładów finansowych niż wzniesienie bryły budynku, stanowią o pełnej sile wyrazu rezydencji. Dlatego też przybliżenie oryginalnego wyglądu salonów i gabinetów pałacowych z czasów klasycystycznej przebudowy jest niezwykle ciekawym wyzwaniem, które może inspirująco wpływać na współczesną aranżację najważniejszych gmachów państwowych. Na podstawie inwentarza z 1825 r., inwentarzy kolejnych oraz archiwalnych zdjęć sprzed pierwszej i drugiej wojny światowej można w dużej mierze odtworzyć pierwotny wygląd powściągliwych, lecz bardzo eleganckich wnętrz Belwederu, w których dominowały meble z drogiego mahoniu oraz jedwabne tkaniny na obiciach i zasłonach. Pałac, którego architektura wewnętrzna pozbawiona była oficjalnego przepychu, nie mógł się jednak obyć bez drogich kryształowych żyrandoli, luster w pozłacanych ramach, kandelabrów, zegarów i rzeźb ze złoconego w ogniu brązu, marmurowych popiersi czy porcelanowych waz.

Dla wyświetlenia wyglądu wnętrz Pałacu Namiestników potrzeba dużo większego wysiłku badawczego. Jednym z najważniejszych dokumentów, ukazujących ich pierwotny obraz, był inwentarz wyposażenia pałacu, o którym mowa w raporcie sporządzonym przez Jerzego Okołowa dla cara Aleksandra i w grudniu 1823 r. Inwentarz ten nie został odnaleziony w polskich archiwach. Jest jednak wysoce prawdopodobne, że zachował się w Rosyjskim Państwowym Archiwum Historycznym w Petersburgu, ale jego odnalezienie jest zadaniem na przyszłość. Tymczasem muszą wystarczyć fakty zebrane na potrzeby tego artykułu. Niespodziewana nominacja generała Józefa Zajączka na konstytucyjnego przedstawiciela monarchy wywołała zdumienie w kręgach polskiej arystokracji, oczekującej nominacji namiestnikowskiej dla księcia Adama Jerzego Czartoryskiego. Niechęć podsycana w społeczeństwie przez takich wpływowych intelektualistów, jak Julian Ursyn Niemcewicz, przerodziła się już za życia Zajączka w nienawiść i zaciążyła na negatywnych emocjonalnych opiniach formułowanych do dnia dzisiejszego. Abstrahując od ocen królewskiego namiestnika, nie można mieć wątpliwości, że Aleksander i wybrał generała Zajączka na swoje alter ego całkowicie świadomie. Zgodnie z interesem władcy namiestnik miał ściśle wykonywać jego wolę, co notabene bardzo mocno podkreślała konstytucja Królestwa. z perspektywy Aleksandra, któż mógł sprostać takiemu zadaniu lepiej niż kierujący się w swoim postępowaniu dyscypliną i lojalnością wojskową zasłużony generał. Obok jednak posłuszeństwa kryteriami potrzebnymi do udźwignięcia tak dużego ciężaru władzy były nadzwyczajna sprawność organizacyjna oraz zdolność do manifestowania prestiżu władzy. Właśnie dla celów reprezentacyjnych z woli Aleksandra w 1818 r. zakupiono Pałac Radziwiłłów na rezydencję namiestników. Generał Zajączek miał wtedy przeprowadzić się z apartamentów wynajmowanych na pierwszym piętrze pałacu Tyszkiewiczów do nowo zakupionej siedziby, zajmując na swój prywatny apartament (na co wiele wskazuje) pokoje na parterze głównego korpusu. Równocześnie ruszyły pod kierunkiem Chrystiana Piotra Aignera zakrojone na szeroką skalę prace, mające nadać barokowej budowli współczesny kształt, godny rezydencji formalnie najwyższego przedstawiciela państwa podczas nieobecności monarchy w kraju. Przez cały 1818 i 1819 r. w aktach archiwalnych mnożą się asygnacje dużych sum na koszty przebudowy, początkowo nazywanej „reperacją pałacu radziwiłłowskiego”, a potem „reperacją pałacu namiestników”. Oficjalny prestiż urzędu namiestnika podniósł jeszcze dekret cara, wynoszący generała Józefa Zajączka do godności księcia (29 kwietnia 1818 r.).

Książę namiestnik i jego żona Aleksandra doskonale rozumieli potrzebę właściwej reprezentacji urzędu, którego sprawowania podjął się stary napoleoński generał. Należąc kilka lat wcześniej do wykreowanej przez Bonapartego nowej francuskiej arystokracji, doświadczyli, że ówczesna sztuka była jednym z najważniejszych sposobów manifestacji władzy. Cesarz Francuzów, nie mając tradycyjnej legitymizacji, jaką cechowała się władza królewska, splendor i powagę swojego stanowiska wyrażał przez spektakularną oprawę artystyczną państwowych rezydencji. Na ich potrzeby pracowały pobudzone przez Napoleona liońskie warsztaty jedwabnicze, warsztaty produkcji gobelinów, paryscy ebeniści, kreślarze, tapicerzy, brązownicy i wielu innych rzemieślników oraz artystów. Powstawały więc projektowane przez architektów Charlesa Perciera i jego przyjaciela Pierre François Louisa Fontaine’a wnętrza w stylu Pierwszego Cesarstwa, nawiązujące szeroko do starożytnych wzorców, pełne przepychu, a zarazem bardzo spójne, gdzie każdy element składał się na harmonijną całość. Zdolność adaptacji sztuki francuskiej do wnętrz reprezentacyjnych przyswoili sobie Zajączkowie w Paryżu, a szczególnie celowała w tym „madame Zayonchek”, która na bieżąco adaptowała paryską modę do swojego ubioru i aranżacji wnętrz. Żona generała ze swobodą poruszała się po tamtejszych salonach, a także sklepach, warsztatach i pracowniach artystów. Była przez francuską elitę podziwiana za inteligencję i urodę. Laura Junot, księżna Abrantčs, należąca do bliskiego kręgu osób związanych z Napoleonem, pisała o swojej przyjaciółce Aleksandrze Zajączek jako o kobiecie czarującej, pełnej wdzięku i błyskotliwej. Księżna wspominała w swych pamiętnikach rozmowy z nią jako „perfekcyjną mozaikę tonu i barw”, w których posługiwała się ona językiem naturalnym, a zarazem finezyjnym i subtelnym (Laure Junot Abrantčs, Memoires de Madame la duchesse d’Abrantes, ou Souvenirs historiques sur Napoleon, la Revolution, le Directoire, le Consulat, l’Empire et la Restauration: 2, Tom 1, Bruxelles 1837, s. 367). Nic zatem dziwnego, że generałowa, a później księżna Zajączek miała bardzo duży wpływ na artystyczny poziom ich prywatnej rezydencji w Opatówku, a także, co jest logiczną konsekwencją jej pozycji, na wygląd wnętrz Pałacu Namiestników.

Opisując zakres prac, ich autorstwo oraz strukturę podejmowania decyzji przy przebudowie Pałacu Radziwiłłów, zatrzymywano się dotychczas na kilku faktach i kilku zaledwie artystach. i tak, oprócz głównego architekta, „budowniczego generalnego” Aignera znany jest Camillo Landini – współpracownik Bertela Thorvaldsena, przez niego zalecony rządowi Królestwa autor wykonanych z białego piaskowca lwów na dziedzińcu pałacu. Wiadomo, że Landini był twórcą w Warszawie także innych prac, m.in. popiersia profesora Uniwersytetu Warszawskiego Sebastiano Ciampiego, nie jest więc wykluczone, że wykonał również więcej kamiennych dekoracji do Pałacu Namiestników. Jeszcze jednym wymienianym artystą w kontekście dekoracji kamieniarskich jest Paweł Maliński, profesor rzeźby Królewskiego Uniwersytetu Warszawskiego. Miał on wykonać pięć rzeźb ustawionych na attyce pałacu (pozostałe pięć miało pochodzić z rozebranej w tym czasie Bramy Krakowskiej), choć podaje się również, że był autorem tylko ośmiu rzeźb, mających zastąpić zniszczone w pożarze pałacu. Profesor Maliński, jako twórca wielu dekoracji w powstających wówczas budowlach, jak np. części wystroju Pałacu Towarzystwa Przyjaciół Nauk czy wystroju rzeźbiarskiego w Pałacu Komisji Przychodów i Skarbu, mógł zatem wykonać również dekoracje kamieniarskie dla Pałacu Namiestników. Ostatnim wymienianym artystą był włoski malarz Niccola (Mikołaj) Monti, który przez dwa wiosenne miesiące 1819 r. wykonał kompozycję malarską na suficie jednej z sal pałacu, przy udziale „starego malarza Polaka”, o którym wspomina w swoich listach. Monti, traktowany przez namiestnika z serdecznością i honorowany przy jego stole, przed przybyciem do Warszawy ozdobił freskami zachowane do dzisiaj sufity dworu w Surhowie na Lubelszczyźnie, dzięki którym można poznać charakter dekoracji wymalowanych w warszawskiej siedzibie namiestników.

Na tym, niestety, urywa się lista znanych osób pracujących dla Pałacu Namiestników, podczas gdy tempo prac i ogrom budowli w sposób oczywisty wymagały zaangażowania wielokrotnie większej liczby artystów i rzemieślników. Fakt ten znajduje odzwierciedlenie w informacji zawartej w „Gazecie Warszawskiej” (nr 80 z 5 października 1819 r., s. 1924): „Nayiaśniejszy Pan przeznaczywszy go w roku przeszłym na stałe mieszkanie dla Namiestników swoich [rozkazał dokonać zmiany], zaięto się więc usilnie zupełném iego prawie przekształceniem. […] Wewnątrz pierwsze piętro składa się z przeznaczonych dla przyjęcia gości i na bale, wielkich sal i pokoiów, nad których ozdobieniem przez sztukateryie i marmoryzacyie rozmaici artyści ieszcze pracują”. W styczniu 1823 r. cesarz Aleksander i podczas krótkiej bytności w Warszawie w czasie podróży powrotnej z kongresu Świętego Przymierza w Weronie zażyczył sobie wykazu kosztów zakupu i przebudowy pałacu. Ze złożonego przez prezesa Izby Obrachunkowej Jerzego Okołowa raportu, odzwierciedlającego stan poniesionych wydatków na koniec 1823 r., wynika m.in., że prace sztukatorskie kosztowały 71 590 złp. Choć była to kwota niemała, to rezydencja państwowa tej klasy nie mogła się obyć bez dekoracyjnych stiuków. Dekorowano sufity, na których kompozycje składały się zaczerpnięte z antycznych wzorów rozety, ornamentalne fryzy, fasety czy rozbudowane gzymsy. Podziały ścian tworzyły sztukatorsko opracowane pilastry, profilowane listwy oraz pasy dekoracji z ornamentami groteskowymi. Do zadań sztukatorów należało także wykonanie kolumn i filarów, wydzielających określone strefy sal pałacowych.

1 | Reprodukcja zaginionej miniatury Józefa Sonntaga (1784-1834), znanej pod tytułem: „Wnętrze pokoju Joanny Grudzińskiej w Zamku Królewskim w Warszawie”, która prawdopodobnie przedstawia wnętrze prywatnego apartamentu księcia Józefa Zajączka w Pałacu Namiestników

Monumentalizm i wszechobecne nawiązanie do antyku przejawiały się również w opracowaniu powierzchni – okładano je prawdziwym marmurem lub marmoryzowano. Innym rodzajem prac, do których, co najbardziej prawdopodobne, zatrudniano wyłącznie warszawskich rzemieślników, były prace stolarskie. z raportu Okołowa dowiadujemy się, że pochłonęły one jeszcze większe sumy i zamknęły się kwotą 149 686 złp. Stolarze wykonali drzwi, okna, schody, balustrady, boazerie, taflowe podłogi, natomiast osobną pozycją w raporcie były meble do wyposażenia pałacowych sal i pokoi. Dekoracje malarskie ścian i sufitów przeznaczone były do pomieszczeń najwyższej rangi w hierarchii. Spośród tych dekoracji, na które wydano 54 657 złp, zachowały się na paradnej klatce schodowej zaledwie niewielkie panneaux z motywami orłów i panoplii, wykonane w technice en grisaille. Wygląd niektórych zaprojektowanych przez Aignera pomieszczeń, które uniknęły zniszczeń w czasie pożaru z połowy XIX w., ujawnia analiza zdjęć wykonanych przez Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości w 1919 r. Są to pomieszczenia w oficynach, a także pojedyncze w korpusie głównym. Należy do nich m.in. ostatnia sala od północy w ciągu reprezentacyjnym pierwszego piętra od strony Wisły (obecna biblioteka Prezydenta RP). Sale te uległy zniszczeniu podczas restauracji pałacu, przeprowadzonej po odzyskaniu niepodległości według projektu Mariana Lalewicza.

Istotną kwestią dla przedstawienia pierwotnego obrazu wnętrz jest kwestia wyposażenia pałacu, ze szczególnym uwzględnieniem przeznaczonych do niego garniturów mebli. Nieco światła rzuca tu raport Okołowa dla Aleksandra I. z tego dokumentu wiadomo, że zasłony, tkaniny obiciowe do ścian i pasmanterie − nieodzowne elementy pałacu tej rangi − kosztowały 175 096 złp, natomiast najdroższą pozycją wyposażenia były brązowe i złocone przedmioty: figury, zegary, kandelabry, żyrandole i lampy – kosztowały 235 359 złp, a za same meble zapłacono 221 741 złp. Bez wątpienia były to na ówczesne polskie realia sumy ogromne, choć dla ukazania skali warto zaznaczyć, że same meble do urządzonego kilka lat wcześniej Hotelu Beauharnais w Paryżu kosztowały 471 488 franków (około 748 393 złp).

2 | Fotel i kanapa z kompletu mebli mahoniowych ze złoconymi brązami

Porównanie to jest całkowicie uprawnione, gdyż w cytowanym raporcie zapisano również pozycję: transport mebli z Paryża za kwotę 76 142 złp, co oznacza, że część wyposażenia warszawskiego Pałacu Namiestników Królewskich zamówiono w stolicy Francji i, co logiczne, były to sprzęty do najbardziej reprezentacyjnych pomieszczeń.

Wbrew rozpowszechnionej opinii, że książę i księżna Zajączkowie „pławili się” w zbytkownym luksusie, trzeba zauważyć, że w XIX w. arystokracja europejska hołdowała zasadzie, według której wnętrza oficjalne urządzano co prawda z przepychem manifestującym potęgę władzy, ale apartamenty prywatne zgodnie z ideałami oświecenia były dużo skromniejsze i dominowały w nich meble proste, wygodne i funkcjonalne. To, że podobnie wyglądała sytuacja księstwa Zajączków, obrazuje inwentarz pałacu w Opatówku (Archiwum Państwowe w Kaliszu, sygn. XII, Inwentarz Pałacu w Opatówku, k. 100-127), w którym poza jednym kompletem mebli reprezentacyjnych przeznaczonym do głównej sali pałacu dominują meble modne, lecz stosunkowo skromne, wykonane w pobliskim Kaliszu, najprawdopodobniej w warsztacie stolarza Jana Mohra. Ten twórca mebli, z których część znana jest dzięki umieszczanych na nich sygnaturach, był rzeczoznawcą oceniającym wartość mebli opatowskiego pałacu po śmierci księcia Józefa Zajączka. Niezależnie od tego istnieją mocne argumenty, że znana z reprodukcji zaginiona miniatura Józefa Sonntaga, mająca ukazywać wnętrze pokoju Joanny Grudzińskiej w Zamku Królewskim, pokazuje w istocie pokój Józefa Zajączka w parterowej sali Pałacu Namiestników (obecna Sala Biała). Wskazuje na to układ pomieszczenia zgodny z najstarszym znanym planem i generalskie nakrycie głowy na pierwszym planie. Miniatura ta ukazuje wnętrze charakterystyczne dla zamożnej klasy mieszczańskiej i odpowiada poziomowi kultury mieszkaniowej prywatnych apartamentów starego generała. Apartamenty prywatne żony namiestnika można utożsamiać z ciągiem pomieszczeń na piętrze lewej oficyny pałacu z wejściem z antyszambry poprzedzającej salę balową. Wyróżniającym się pomieszczeniem w tym ciągu, widocznym na archiwalnym zdjęciu sprzed przebudowy Lalewicza jest salon z półokrągłą absydą. Pomimo ciekawej formy trzeba zauważyć, że skala tego pomieszczenia daleka jest od monumentalnych rozmiarów wnętrz oficjalnych i wymusza bardziej intymną aranżację.

Wnętrza reprezentacyjne warszawskiego Pałacu Namiestników, o których Łukasz Gołębiowski w Opisaniu historyczno-statystycznym miasta Warszawy (Warszawa 1827, s. 128) pisał, że: „wszystko [tu] iest kosztowne i okazałe: obicia, sprzęty, zwierciadła, bronzy; wszystko naylepszego i naywyszukańszego smaku dowodem”, wyposażone były w dużej mierze sprzętami paryskimi i zgodnie z ich funkcją budziły zachwyt gości. Ogromne koszty urządzenia tych pomieszczeń powodowały jednak falę krytyki namiestnika, której echa docierały nawet do zagranicznej prasy. z kolei z punktu widzenia namiestnika i jego żony koszty te były konieczne dla wyrażenia godności przedstawiciela najpotężniejszego europejskiego monarchy i były poniesione z myślą o następnych namiestnikach królewskich. Obok pełnienia funkcji reprezentacyjnych pałac służył także jako centrum administracyjne i zasób mieszkaniowy. Do tych celów wykorzystywano oficyny pałacowe.

Należy sobie uświadomić, że od czasu zakończenia remontu tylko nieco ponad pięć lat, do śmierci namiestnika, pałac pełnił główne swe funkcje, założone na czas nieokreślony. Przez te kilka lat odbyło się tu co prawda sporo wydarzeń, takich jak wizyty panującego monarchy i innych ważnych osób. Odbywały się też słynne bale, cyklicznie organizowane przez księżną Zajączek z okazji uroczystości państwowych, takich jak urodziny panującego, czy choćby z okazji nowego roku. Bale te uwiecznione zostały m.in. w dedykacjach utworów muzycznych Karola Kurpińskiego i Marii Szymanowskiej.

3 | Prezydent RP Ignacy Mościcki w towarzystwie kardynała Aleksandra Kakowskiego na Zamku Królewskim w Warszawie (1.01.1935 r.)

Z dzisiejszej perspektywy wydarzeniami były również kameralne koncerty Fryderyka Chopina, którego talentu wielbicielką była księżna namiestnikowa. Okres, w którym pałac pełnił swoją rezydencjonalną funkcję, był jednak zbyt krótki, by mogło się utrwalić założone jego symboliczne znaczenie.

Śmierć Józefa Zajączka w lipcu 1826 r. położyła kres krótkiemu okresowi świetności pałacu. Mikołaj I, brat Aleksandra i zmarłego kilka miesięcy przed Józefem Zajączkiem, nie wyznaczył następcy namiestnika, cedując jego uprawnienia na Radę Administracyjną Królestwa Polskiego. Ustanowiony w 1831 r. namiestnikiem pogromca powstania listopadowego Iwan Paskiewicz przeniósł się do zamku, który w odwecie za detronizację Mikołaja utracił rangę Zamku Królewskiego.

4 | Brązy sygnowane „G.A.” pochodzące z dwóch kompletów mebli: ornament roślinny z kompletu mahoniowego i rozeta z kompletu mebli biało-złotych

W związku z tym namiestnik Paskiewicz dysponował dwiema wielkimi rezydencjami i siłą rzeczy pałac pierwotnie przeznaczony na wyłączną siedzibę namiestników królewskich stracił na znaczeniu, stając się na co dzień zapleczem biurowym. Nic zatem dziwnego, że z polecenia księcia Paskiewicza rozpoczęto w 1832 r. przenoszenie najcenniejszego wyposażenia do „byłego zamku królewskiego”, jak go wtedy nazywano.

Przed obchodami nowego roku, 29 grudnia 1832 r. przeniesiono dwanaście „Krzeseł Mahoniowych brązami ozdobionych pokrytych atłasem żółtym obszytych szlakami na dnie żółtym, deseń Aksamitny Karmazynowy”. Opis tkaniny zastosowanej na tych krzesłach jednoznacznie wskazuje na aksamit cyzelowanykosztowny materiał zarezerwowany wyłącznie dla najwyższej klasy mebli tapicerowanych. Razem z krzesłami zabrano komplet białych mebli złożony z dwóch kanap, dwunastu foteli i dziesięciu krzeseł pokrytych niebieską tkaniną z bordiurami (AGAD, 211, Intendent Zamku Królewskiego, Zesp. 211.11, Akta Korespondencji Intendenta Zamku Królewskiego 1833, k. nlb]. w spisanym pięć lat później Inwentarzu Zamku Królewskiego… odnajdujemy te meble w rubryce „Rzeczy z innych miejsc nie należące do Zamku i w odrębnym spisie umieszczone”. Z tego inwentarza dowiadujemy się, że dziesięć z dwunastu mahoniowych krzeseł z brązami i żółto-karmazynową tkaniną umieszczono w Sali Tronowej. Poza tym, zapisy inwentarzowe ujawniły, że krzesła stanowiły tylko część kompletu, na który składało się jeszcze dwanaście foteli i trzy sofy oraz zasłony na cztery okna, uszyte z takiej samej tkaniny, jak obicia mebli. w inwentarzu czytamy, że wspomniany wcześniej biały komplet umieszczono w Sali Rycerskiej, a niebieska tkanina na meblach to grodenapl (jedwabna gruba jednobarwna tkanina), natomiast naszyte bordiury były szerokie; jak dotychczas komplet ten nie został zidentyfikowany (Inwentarz Zamku Królewskiego w Warszawie z 1837 roku, oprac. A. Moczulska, Warszawa 2001, s. 51).

Komplet mahoniowy przetrwał do dnia dzisiejszego, a jego historię można prześledzić dzięki inskrypcjom, znakom własnościowym, kolejnym inwentarzom zamku oraz zdjęciom archiwalnym. Najważniejsze jednak jest to, że wszechstronna ocena tych obiektów prowadzi do wniosków, iż meble z uwagi na prezentowany przez nie poziom artystyczny należą do najwspanialszych tego typu realizacji pierwszej ćwierci XIX w. w Europie. Już pierwotnie zastosowana tkanina – jedwabny aksamit cyzelowany – świadczy o tym, że meble służyły aranżacji reprezentacyjnego salonu, usytuowanego na szczycie hierarchii pomieszczeń. Mogła to być Sala Audiencjonalna, w której namiestnik przyjmował najważniejszych gości. o klasie mebli świadczą także złocone w ogniu, cyzelowane okucia, sygnowane inicjałem „G. A.”. Są świetnej jakości, co przekładało się na bardzo wysoką cenę tych elementów (niestety, obecnie dużą ich część stanowią słabsze warsztatowo, późniejsze repliki). Pierwotny efekt artystyczny całości był niezwykły, bowiem zarówno elementy drewniane z metalowymi aplikacjami, jak i tkanina, w której aksamitny wzór wystaje ponad atłasowe tło tworzyły ornamentalny relief. Całości efektu plastycznego dopełniała kolorystyka mebli: barwy na tkaninie – żółto-złote tło i czerwone wzory były odwrócone na stelażach – mahoniowych ze złoconymi ornamentami (podczas obecnej konserwacji odtworzono wzór tkaniny w technice lampasu jedwabnego).

Meble te, wytworzone około 1820 r., z oryginalnie zaprojektowaną do nich tkaniną, po przeniesieniu stanowiły wyposażenie Zamku Królewskiego do 1939 r. Fakt, że cenna tkanina zachowała się przez ponad 100 lat świadczy o tym, że z meblami obchodzono się bardzo ostrożnie, a zdjęcia archiwalne z okresu międzywojennego dowodzą, że używano ich tylko z okazji najważniejszych wydarzeń i uroczystości państwowych z udziałem prezydenta RP. Po wojnie meble obito materiałem nieadekwatnym do ich klasy artystycznej. Służyły w aranżacji Belwederu, a po 1994 r. ponownie trafiły do pałacu, dla którego zostały wykonane.

Wyrazista stylistyka tego ekskluzywnego kompletu mebli początkowo budziła wątpliwości co do ich paryskiej proweniencji u poproszonych o konsultację francuskich ekspertów. Tymczasem jednak analiza materiałowa stelaży, użyta tkanina oraz odręczne inskrypcje „Genty fils”, które zidentyfikowano jako nazwisko paryskiego tapicera wymienionego w Almanach du commerce de Paris… z 1809 r., potwierdziły, że meble te są częścią specjalnego zamówienia złożonego około 1820 r. w stolicy Francji, przeznaczonego dla warszawskiego Pałacu Namiestników (obecnie trwa kwerenda w archiwum liońskiej firmy braci Grand i w Musée des Tissus et des Arts Décoratif w Lyonie, mająca na celu odnalezienie producenta zastosowanej na meblach tkaniny, co może pomóc w ustaleniu i potwierdzeniu innych istotnych faktów).

W inwentarzu Zamku Królewskiego z 1837 r. można zidentyfikować inny komplet mebli do siedzenia o historii podobnej do losów kompletu mahoniowego, służący obecnie w Sali Pompejańskiej w Belwederze. Są to meble o takich samych proporcjach, jednak zewnętrznie bardzo się różniące, malowane na biało z pozłacanymi paskami wyznaczającymi kontury.

5 | Fotel z kompletu mebli biało-złotych ze złoconymi brązami

Meble mają wyjątkową cechę, gdyż ozdobione są złoconymi w ogniu okuciami, co na ogół nie zdarza się przy wykończeniu kryjącym i przy pozłacaniu elementów złotem płatkowym. Okucia sygnowane „G.A.” wykonał ten sam warsztat, który wykonał okucia na meblach mahoniowych. Meble pierwotnie obite były ekskluzywnym wzorzystym atłasem z białymi bordiurami haftowanymi złotą nitką. w 1875 r. pokryte zostały żółtą wzorzystą kamką (adamaszek) z frędzlami przy podłokietnikach, a na początku XX w. tkaniną w pasy z motywami empirowymi. Około 1930 r. meble obito amarantowym jedwabnym lampasem z motywami gwiazdek i rozet, będącym repliką tkaniny z epoki, w której powstał komplet. Do tego materiału nawiązano przy wyborze tkaniny podczas obecnej konserwacji. Pierwotnie meble służyły jako wyposażenie jednego z najważniejszych salonów pałacu, którym mógł być np. Salon Muzyczny.

6 | Kanapa i fotele z kompletu rzeźbionych i złoconych mebli Pierre-Gastona Briona w aranżacji Sali Malinowej Belwederu

Najbardziej efektownym kompletem mebli wymienionym w inwentarzu z 1837 r. są dobrze znane specjalistom rzeźbione i złocone krzesła, fotele i kanapy sygnowane „P. Brion”, na których dodatkowo zachowały się różne inskrypcje, takie, jak namalowane czerwoną farbą „No 5”, odpowiadające pozycji mebli w inwentarzu z 1837 r., czy ołówkowy napis „Thomas” – być może podpis pozłotnika. Do 1939 r. meble te eksponowano na Zamku Królewskim, a obecnie znajdują się w Sali Malinowej w Belwederze. Dotychczas przedstawiane były jako dar Aleksandra i dla księcia Konstantego i jego żony księżnej łowickiej Joanny Grudzińskiej, a nawet, że wykonano je w Rosji. Jedyne uzasadnienie dla takiej proweniencji można znaleźć w klasie artystycznej tego kompletu, odzwierciedlającej majestat najwyższej władzy monarszej, bowiem tych mebli nie znajdujemy w dziewiętnastowiecznych inwentarzach Belwederu. Jednocześnie, dzięki wyciśniętej sygnaturze nie ma najmniejszych wątpliwości co do paryskiej proweniencji mebli. Dodatkowo inskrypcja na oryginalnej ramie siedziska „Genty fils” łączy je z kompletem mahoniowym. Wspólne znaki identyfikacyjne z przedstawionymi powyżej garniturami pozwalają jednoznacznie określić ten komplet jako część paryskiego zamówienia sprzętów dla Pałacu Namiestników Królewskich. Twórca tych mebli, Pierre-Gaston Brion, jak sam się określał „snycerz w drewnie”, należał w epoce restauracji do czołowych producentów luksusowych mebli do siedzenia. Charakterystyczne, pokryte precyzyjnie rzeźbionymi ornamentami stelaże dostarczał Brion w epoce Pierwszego Cesarstwa do Garde-Meuble, obsługującej cesarskie pałace, a kilka lat później bezpośrednio do królewskich rezydencji Ludwika XVIII i Karola X. Zamówiony u Briona warszawski komplet należy do najlepszych realizacji paryskiego artysty. Meble te swoją formą i snycerskim detalem nawiązują wyglądem do starożytnych tronów. z kolei ich ciężar optyczny niwelował perfekcyjnie zaplanowany efekt kolorystyczny, na który składał się pozłacany stelaż i opisana w inwentarzu, kontrastująca z nim biała adamaszkowa tkanina, obszyta szerokimi białymi bordiurami haftowanymi złotem. Meble umieszczono we wnętrzu, które w hierarchii pomieszczeń znajdowało się na samym szczycie. Takim pomieszczeniem była Sala Balowa i wszystko wskazuje na to, że to do niej przeznaczono ten garnitur mebli. z inwentarza z 1837 r. wiadomo, że okna dekorowały tam białe zasłony z podwójnej jedwabnej tafty, każda uszyta z dwóch brytów tkaniny i obszyta białymi jedwabnymi frędzlami. Można przypuszczać, że w całej sali dominowała szlachetna biało-złota kolorystyka, podkreślająca monumentalny, antykizujący charakter tego wspaniałego pomieszczenia.

W inwentarzu z 1837 r. w kilku rubrykach odnotowujących „rzeczy nie należące do zamku” znajdują się sprzęty służące z najwyższym prawdopodobieństwem w aranżacji wnętrz Pałacu Namiestników Królewskich. i tak, rozrywce służyły: „Bilard z mahoniu, z dwoma szufladami oraz fortepian z mahoniu, z brązową inkrustacją; dzieło warszawskiego mistrza [Antoniego] Leszczyńskiego”, na którym niewątpliwie grywał Fryderyk Chopin. Zgodnie z kanonem dekoracji wnętrz pałacowych tego okresu do wyposażenia pałacu należały kolumny i popiersia z marmuru, odpowiadające opisanym w inwentarzu przedmiotom, takim jak np.: „marmurowe, małe figury przedstawiające dziewczynkę z gniazdem w rękach i chłopczyka z ptaszkiem, czy jedno popiersie z białego marmuru wyobrażające Napoleona”. Wśród służących oświetleniu lamp były m.in.: „Dwie angielskie lampy z brązu z czarną patyną, każda o dwu lichtarzach i czterech łańcuchach czy brązowa angielska lampa o trzech lichtarzach, wisząca na trzech łańcuchach”. Wśród kobierców warto wymienić: „duży, zszywany, nie strzyżony, z karmazynowymi urnami, wazami i rozetami na białym tle, nazywany Aleksis, wyrób warszawski”. A do tego lustra, konsole i przedmioty ze złoconego brązu, takie jak zegary czy kandelabry i takie luksusowe wyroby, jak „srebrna pozłacana umywalka z miednicą, o wadze szesnastu grzywien i dwu łutów, to jest ośmiu funtów i dwu łutów, czternastej próby; do niej skrzynka oklejona czarną skórą”.

Okazuje się jednak, że inwentarz z 1837 r. nie wyczerpuje informacji na temat wyposażenia pałacu. Jeszcze w 1840 r. i w roku następnym, niczym kamienie z rzymskiego Koloseum, zabierano z rezydencji namiestników kolejne elementy cennego wyposażenia. z rozkazu generał-adiutanta Józefa Rautenstraucha w sierpniu 1840 r. zabrano do teatru w Pomarańczarni w Łazienkach Królewskich żyrandole, kandelabry, lichtarze i meble. w roku następnym do Zamku Królewskiego przeniesiono „dwa żyrandole ze złoconego brązu z kryształami do świec czterdziestu ośmiu, dwa brązowe złocone kandelabry każdy z trzema figurami trzymającymi kosz z profitkami do świec dziewięciu”. Wszystkie te wyroby mają cechy wyrobów Pierre-Philippe Thomire’a, największego paryskiego brązownika epoki Pierwszego Cesarstwa, pracującego dla swojej licznej klienteli do 1823 r.

7 | Oznaczenia występujące na meblach z kompletu Pierre-Gastona Briona: sygnatura rzeźbiarza „P. Brion”, inskrypcja pozłotnika (?) „Thomas” oraz najstarszy numer inwentarzowy z 1837 r. „No 5”

8 | Inskrypcja tapicera „Genty fils” odnaleziona na dwóch kompletach mebli: u góry na fotelu z garnituru mebli Pierre-Gastona Briona, u dołu na fotelu mahoniowym ze złoconymi brązami

W listopadzie 1840 r. do kościoła katedralnego św. Jana zabrano „dwa wielkie żyrandole brązowe złocone z kryształami do świec dziewięćdziesięciu ośmiu”, takiej samej klasy „żyrandol na świec czterdzieści osiem oraz dwa mniejsze do świec trzydziestu oraz sześć brązowych złoconych kinkietów każdy do świec dwunastu”. Te wspaniałe empirowe żyrandole, widoczne na licznych zdjęciach archiwalnych, zachowały się w katedrze warszawskiej do czasu zniszczenia kościoła podczas powstania warszawskiego.

Według zestawienia, wykonanego 13 marca 1841 r. przez p. o. intendenta zamku, oprócz wymienionych przedmiotów przekazano do zamku „lichtarz olbrzymiej wielkości drewniany pozłacany z świecznikiem brązowym złoconym do świec trzynastu”, a do loży cesarskiej w Teatrze Wielkim: „kanapę półokrągłą z dwóch sztuk składającą się białomalowaną – złote brzegi – atłasem białym w deseń oranż z bórtami – krytą; poduszek takichże na kanapę dwie”. Dalsza część kompletu złożona z czterech foteli, czterech taboretów i dwunastu krzeseł powędrowała do Zamku Królewskiego. Kolejny komplet mebli mahoniowych, pokrytych karmazynową materią w pasy, składający się z dwóch kanap, sześciu foteli i dwudziestu czterech krzeseł umieszczono w Loży Cesarskiej Teatru Wielkiego. Do loży trafiły również dwie biało-złote konsole z lustrami, nakryte białymi marmurowymi blatami, i dwie złocone konsole z lustrami w złoconych ramach do zawieszenia nad konsolami (AGAD, 214 Zarząd Pałaców Cesarskich, 3031, k. nlb).

Ta wielka liczba luksusowych przedmiotów obrazuje dotychczas nieznany wygląd reprezentacyjnych pomieszczeń pałacu. Powstaje w tym miejscu pytanie, kto obok głównego architekta wpłynął na ich bardzo wysoką klasę artystyczną. Poszukując odpowiedzi, poddano analizie m.in. zachowane fragmenty korespondencji Józefa Zajączka z prezesem Komisji Województwa Kaliskiego Józefem Boxa Radoszewskim, będącym prywatnie mężem bratanicy namiestnika.

9 | Sala Audiencyjna Zamku Królewskiego w Warszawie z widocznymi na konsolach brązowymi kandelabrami w formie postaci trzymających kosze (1828 r.), tożsame z opisem kandelabrów zabranych z Pałacu Namiestników w 1841 r.

Listy te, choć niepozbawione serdecznych akcentów wobec adresata i jego rodziny, pisane i dyktowane były przez zawodowego wojskowego i miały formę suchych informacji, próśb i rozporządzeń dotyczących spraw ogólnych, ale również prywatnego majątku namiestnika w Opatówku. Zawierają również informacje dotyczące relacji namiestnika z żoną, cechujących się troską o jej zdrowie, a jednocześnie przyznających jej pierwszoplanową rolę w sprawach aranżacji pałacu w Opatówku.

10 | Zestawienie fotografii krzeseł z trzech reprezentacyjnych kompletów mebli Prezydenta RP

(ilustracje:
1 – wg http://dzielautracone.gov.pl/katalog-strat-wojennych;
2 – fot. Tomasz Pawlak; 3 – Narodowe Archiwum Cyfrowe; 4-8, 10 – fot. Anna Oziębło;
9 – Biblioteka Cyfrowa Politechniki Warszawskiej)

Spośród ilustrujących te kwestie fragmentów warto przytoczyć te z listu pisanego wiosną 1821 r., w którym czytamy: „nie odsyłam Ci planów Opatówka, bo Pani Zajączkowa […] chce zwołać radę znawców końcem zasięgnięcia ich myśli” (Archiwum Państwowe w Łodzi (dalej: APŁ), Archiwum Radoszewskich (dalej: AR), sygn. 53, k. 37). w liście z 19 listopada 1821 r. namiestnik pisze: „Pani Zajączkowa decydowała się, co do mebli w Kaliszu zrobionych, aby te wszystkie były przykryte czarną morą, więc każ je pokończyć (Muzeum Okręgowe Ziemi Kaliskiej, Korespondencja Józefa Zajączka do Józefa Radoszewskiego, sygn. 2169, k. nlb). w innym miejscu czytamy: „Pani Zajączkowa chce, aby co tylko jest sztukateryą zrobionego w Sali, oznaczone było kolorem białym mat.” (tamże). Przez analogię z najwyższą dozą pewności można stwierdzić, że księżna namiestnikowa odgrywała podobną rolę w odniesieniu do warszawskiego Pałacu Namiestników. Niestety, nie zachowała się korespondencja namiestnika z żoną, o której często wzmiankuje Zajączek w listach do Radoszewskiego, a która dostarczyłaby wielu cennych informacji na ten temat, nie odnaleziono również śladów pamiętnika namiestnikowej, o którym miał wspominać prof. Józef Śmiałowski, badacz ekonomicznych aspektów prywatnego majątku namiestnika. Nieznane są też inne źródła potwierdzające rolę Aleksandry Zajączek w kreowaniu wyglądu warszawskiego pałacu. Istnieje zaledwie jedna pośrednia informacja o działalności księżnej namiestnikowej w tym względzie, dotycząca sprowadzenia z Opatówka do Warszawy do prac w ogrodzie przypałacowym ogrodnika Windera (APŁ, AR, sygn. 54, k. 62). Pomimo braku bezpośrednich dowodów trudno sobie wyobrazić, iż ktokolwiek inny mógłby odgrywać pierwszoplanową rolę w tym, co dotyczyło reprezentacyjnej funkcji sprawowanego przez księcia namiestnika urzędu, w tym aranżacji wnętrz oficjalnych. Świadek epoki Anna z Tyszkiewiczów primo voto Potocka secundo voto Dunin-Wąsowiczowa pisze w swoim pamiętniku o księżnej Zajączkowej wprost: „Szlachetna i bezinteresowna, bez porównania bardziej troszczyła się o dobrą sławę męża niż o korzyści, których żądzę mogło w niej obudzić jej stanowisko” (Anna z Tyszkiewiczów Potocka-Wąsowiczowa, Wspomnienia naocznego świadka, Warszawa 2010, s. 321). A dobra sława męża wymagała również szczególnego zadbania o pałac namiestnika. Księżna Zajączek, organizatorka życia towarzyskiego sfer rządowych, w tym świetnych balów, według Balzaka przyćmiewających bale organizowane przez cesarza, powinna stać się znana nie tylko z nadzwyczajnej dbałości o własną urodę, ale jako ta, której zawdzięczamy wspaniałe reprezentacyjne meble prezydenta Rzeczypospolitej.

Paweł K. Krawczyk
we współpracy z Anną Olczak,
Katarzyną Baruchą
i Agnieszką Janeczek

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ułatwienia dostępu