0.7 C
Warszawa
czwartek, 21 listopada, 2024

Ubiory w stanisławowskiej Warszawie

Autor: Urszula Zielińska-Meissner

W Warszawie za czasów ostatniego króla noszono się rozmaicie. Dowiadujemy się o tym z pamiętników, listów, z inwentarzy i rejestrów ubiorów, z relacji podróżników i oczywiście z obrazów i rycin. We Francji wychodziły już pisma, które dziś określilibyśmy żurnalami mód. Były to m.in. „Courrier de la Nouveauté” z adresami rzemieślników i sklepów z eleganckimi ubiorami, „Manuel de Toilette” uwzględniający także modne fryzury, „Gallerie des Modes et Costumes Français” z ręcznie kolorowanymi rycinami, a w Anglii „The Ladies Mercury” wydawany od 1770 r. nieprzerwanie do lat trzydziestych XIX w. W Niemczech w Weimarze od 1786 do 1826 r. wychodził „Journal des Luxus und der Moden”. Jednym z jego ilustratorów był gdańszczanin Daniel Chodowiecki, którego talent nie tylko ilustratorski, ale i satyryczny, celnie trafiał we wszelką przesadę w modnym ubiorze, a bywało, że i ośmieszał.

Niemałą rolę w zapoznawaniu z technologią produkcji tkanin, narzędzi, a także z zagadnieniami kondycji człowieka, jego zdrowia, środowiska miała bogato ilustrowana Encyklopedia Diderota. Jakkolwiek trudno jest mówić o jej szerokim dotarciu do ogółu, to jednak polskiej arystokracji nadającej ton w ówczesnej modzie zachodnioeuropejskiej na terenie Polski, zwłaszcza w dużych miastach, znajome były wszelkie oświeceniowe nowinki. Poza tym do zaszczepiania nowego stylu życia, ubioru, obyczaju, przyczyniały się też podróże. Poznawanie obcych krajów, a w tym i języków stało się coraz powszechniejszym elementem edukacji i nowego stylu życia. Z podróży przywoziło się pamiątki, którymi były też tzw. vedute, czyli widoki miast i okolic, a na nich widniały postacie ubrane w lokalne stroje, nieraz tylko jako sztafaż, ale często jako integralna część obrazów czy rycin.

Takim właśnie wedutystą był Bernardo Bellotto zwany Canaletto, siostrzeniec słynnego już w Europie Giovanniego Antonia Canala, przybyły do Warszawy w 1764 r. na zaproszenie króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, od 1768 r. jego nadworny malarz. Obrazy Canaletta są portretami Warszawy schyłku XVIII w. Bernardo Bellotto fotografuje pędzlem to, co jest chwilą, a jednak przedstawia prawdziwy obraz miasta, pełnego kontrastów, pięknych budowli, ulic i ogrodów, malowniczych widoków, wypełniony mozaiką ludzkich postaci i zwierząt. Są tam wszyscy: możni i utytułowani, elegantki i modni panowie, mieszczanie, szlachta, skromni sprzedawcy, wojskowi, osoby duchowne różnych religii i dzieci. Z wnikliwością i precyzją ubiory postaci na obrazach Canaletta opisała Irena Główczewska (Irena Główczewska, Ubiory w obrazach Canaletta, „Biuletyn Historii Sztuki”, nr 2, 1955). Wiele postaci na obrazach tego malarza ma swoje miniaturowe portrety. Rozpoznajemy m.in. króla na najbardziej znanym „Widoku Warszawy od strony Pragi”. Ubrany jest według mody francuskiej we frak, kamizelkę, spod której widoczny jest koronkowy żabot, i spodnie do kolan, na nogach ma jasne pończochy i buty z ozdobną klamrą. Taki ubiór w rozmaitych wersjach kolorystycznych był powszechny w sferach związanych z dworem. Są to ostatnie dekady, kiedy mężczyzna nosi jasne czy wręcz jaskrawe kolory. Wkrótce przyjdzie czas, kiedy ubiór mężczyzny stanie się dyskretnym dopełnieniem coraz to wspanialszych kobiecych krynolin, i jedynie piękny szlafrok w tureckie wzory, noszony w domowym zaciszu, będzie przypominał lata żabotów, lśniących fraków, peruk i misternych koronek.

Tymczasem w ostatniej ćwierci XVIII w. wytworny frak, zwykle uszyty z cięższej tkaniny wełnianej, ale też z rypsu, aksamitu czy atłasu, jest równie barwny i lśniący, jak suknia kobieca. Zwłaszcza kamizelki bywały bogato zdobione pasmanterią, srebrną i złotą nicią czy to haftem z wyobrażeniem kwiatów, wici roślinnych, czy nawet postaci ludzi i zwierząt. W Muzeum Narodowym w Warszawie zachowała się kolekcja fraków z tzw. kostiumerni Wojciecha Bogusławskiego. Są to fraki niegdyś należące do osób zamożnych, a następnie podarowane dla Teatru Narodowego w Warszawie. Były pokazywane w 2003 r. na wystawie pt. „Modny świat XVIII wieku”. Są one tym cenniejsze, że w zbiorach polskich nie zachowało się wiele oryginalnych ubiorów z tamtego czasu. Frak zwany habit a la français noszony był zwykle przez osoby związane z dworem, przez cudzoziemców, również czasami przez szlachtę. W ostatniej ćwierci XVIII w. bardzo ożyły nastroje narodowościowe i patriotyczne, co wiązało się z wydarzeniami politycznymi i w Polsce, i w całej Europie. Wyrazem tego było niemal powszechne używanie ubioru polskiego – żupana, kontusza i karabeli, ale również polskiego munduru. Nie był odosobniony widok towarzystwa, gdzie mężczyźni występowali w pięknych kontuszach, ich damy zaś we wdzięcznych sukniach typu poloneska czy w sukniach według mody angielskiej, obowiązkowo w kunsztownej peruce lub misternie upiętych na czubku głowy upudrowanych włosach, czy też w kapeluszu a la Henryk IV. Tradycyjny polski ubiór męski nie zmienił się zbytnio od XVII w. Nadal noszony był żupan, uszyty z materiału w kolorze nałożonego nań kontusza, albo w kolorze kontrastującym. Zapinany był na drobne guziki, których rodzaj zależał od okazji, na jaką był zakładany. Częściej jednak świadczył o zamożności właściciela. Na głowie wysoka czapka mogła być obszyta sobolowym czy innym szlachetnym futerkiem, ozdobiona nad czołem malowniczym ptasim piórem, przypiętym do otoka broszą. Podobny akcent cennego zapięcia-klejnotu mógł być też wyeksponowany pod szyją, przy stójkowym kołnierzyku żupana. Kontusz na ogół szyty był bez odcinania w pasie, rozszerzany od talii, z szerokimi połami zachodzącymi na siebie i obowiązkowo przepasany wiązanym pasem.

Pasy kontuszowe, o perskim i tureckim rodowodzie, początkowo importowane, później były produkowane w polskich persjarniach w Słucku, Korcu, Kobyłce, a w okolicach Warszawy w Puszczy Kampinoskiej – w Lipkowie. Pas kontuszowy był niczym krawat w dzisiejszym męskim garniturze – musiał pasować do okazji. Dlatego był przeważnie czterostronny, tkany tak, by swym wzorem i kolorytem mógł służyć i na co dzień, i na oficjalne wydarzenia, na czas żałoby, i na czas wesela. Dominowały wzory roślinne, z ulubionym motywem stylizowanych goździków, róż, tulipanów, z motywami wzoru tureckiego, czyli rybiego pęcherza. Na zwisających, wykończonych frędzlami końcach pasów (tzw. głowach) umieszczane były większe motywy, a w rogach dyskretnie wkomponowywano inicjał lub znak persjarni. W Muzeum Narodowym w Krakowie znajduje się bardzo duża i cenna kolekcja pasów kontuszowych polskiej i obcej proweniencji. Osobnym zagadnieniem są mundury dla szlachty, które były strojem narodowym, ale w odpowiednich dla każdego województwa barwach, co zostało uchwalone w 1776 r. na „sejmie ordynaryjnym warszawskim pod węzłem Konfederacji Generalnej obojga narodów”. Suknia dworska, w jaką ubierały się kobiety na oficjalne okazje, była obszerna i bogata. Rozpięta na tzw. rogówce czy paniers sięgała kostek i składała się z dwóch części – spodniej, którą stanowiła obficie fałdowana spódnica, i wierzchniej z dopasowanym stanem i głębokim dekoltem.

Suknia wierzchnia była rodzajem szerokiego płaszcza, którego poły od talii w dół nie stykały się ze sobą i ukazywały spódnicę. Na piersi znajdował się bawet, czyli rodzaj plastronu z koronkami, wstążkami, falbankami, haftem. Bawety były często ruchome, dowiązywane lub doszywane. Rękawy owej sukni były zwykle trzy czwarte lub do łokcia, wykończone falbanami (często podwójnymi), tzw. angażantami z koronką. Stroju dopełniały materiałowe pantofelki bławatne (tj. z tkaniny), do ochrony których służyły drewniane patynki; ich forma nie zmieniła się od wieków i znamy je też ze średniowiecznych obrazów. Głowę ozdabiała peruka, a od słońca chroniła materiałowa parasolka na kościanej lub drewnianej rączce. Dodatkiem do całości był wachlarz i nieduża materiałowa torebka w formie sakiewki na drobne monety czy chusteczkę, noszona albo w dłoni, albo przymocowana w talii i często schowana. Inną odmianą sukni dworskiej była tzw. poloneska, (robe a la polonaise), zwykle uszyta z lekkiej tkaniny w jasnym kolorze. Była suknią wierzchnią otwartą z przodu, drapowaną za pomocą sznureczków wszytych w jej część spódnicy od pasa w dół, tak że tworzyły się koliste girlandy. Stanik poloneski był dopasowany, rękawy wąskie z falbankami. Miała kilka odmian i mimo swej nazwy wywodziła się z Francji, nie z Polski. Po latach została uznana za kwintesencję stylu rokoka w modzie niewieściej. Damy i młode dziewczęta w poloneskach są na wielu obrazach Norblina, Zygmunta Vogla czy Canaletta, który na jednym z nich, przedstawiającym Łazienki Królewskie, sportretował swoją córkę Józefę z mężem Karlem De Perthée’sem. Dla „modestii”, czyli przez skromność, a także jako ochronę przed opalenizną, kobiety wychodząc na ulicę przykrywały twarz tzw. kwefem, tj. cienką gazą, rodzajem welonu. Ubiór mieszczki warszawskiej był daleko bardziej skromny, zwłaszcza że mieszczan obowiązywały zapisy, według których nie mogli nosić zbytkownych materiałów i koronek. Przepisy te nie były jednak surowo przestrzegane i ubiór niejednej mieszczki był bogatszy od sukien średniozamożnej szlachcianki. Te pierwsze szczególnie wyróżniały czepeczki, bogato zdobione haftem, często złotym, koronkami, haftowanymi wstążkami aplikacjami. Ponadto wyróżniającym ubiorem mieszczek były jupki, czyli pelerynki, zwane też mantylkami, które otulały całą postać i służyły we wszystkich porach roku. Polskie mieszczki zamiast carako (rodzaj dopasowanego kubraczka z baskinką od talii), powszechnie noszonego na zachodzie Europy, wolały staniczek bez rękawów. Tego rodzaju staniczek czy gorsecik był także popularny wśród wieśniaczek.

Wielkim znawcą i kolekcjonerem dawnych strojów był Jan Matejko, który w swoim domu przy ul. Floriańskiej w Krakowie zgromadził piękną kolekcję również dawnych czepców kobiecych. Jest też autorem kilkudziesięciu kolorowych tablic obrazujących historię polskich ubiorów. W latach trzydziestych XIX w. Piotr Norblin de la Gourdain, który wiernie dokumentował życie polskich wieśniaków i z finezją malował fete champetre eleganckiego towarzystwa, wydał w Paryżu album poświęcony polskim strojom różnych warstw społecznych z różnych dzielnic Polski (Piotr Norblin, Zbiór rozmaitych strojów polskich. Costumes polonais 1817. Zbiór wzorowy rozmaitych polskich ubiorów pędzlem znanego malarza Norblina, wydanych a przez sławnego Debucourt na miedzi wyrżniętych, Paryż 1817). Na warszawskiej ulicy końca XVIII w. odbywały się też targi, prowadzony był handel, a przy kramach, koszykach, tobołkach siedzieli chłopi ubrani w długie koszule, przepasane w pasie, w szerokich portkach i długich butach albo w łapciach. Zamożniejsi nosili sukmany i czamary, a kobiety ubrane były w jasne koszule, chusty skrzyżowane na piersi albo w kubraczki z baskinkami, szerokie spódnice i fartuchy na nich. Dzieci ubrane były albo w proste, ubogie koszule i kubraczki, kiedy trzymały się matczynej spódnicy, albo stanowiły miniaturę dorosłych – we fraczkach, kontusikach, sztywnych sukienkach dworskich.

W Warszawie stanisławowskiej mieszkali też Żydzi, którzy, zwłaszcza starsi, wyróżniali się ubiorem i wyglądem. Załatwiali sprawunki zakonnicy, siostry zakonne, wojskowi, kadeci, uliczni handlarze i muzycy. O ubiorze tych ostatnich trudno powiedzieć, że się w jakiś sposób wyróżniali. Natomiast koloryt miasta tworzyły ubiory służby, lokajów, woźniców, kolorowe liberie laufrów i forysiów. Opisał je barwnie Adam Moszczeński (Pamiętnik do Histoyi Polskiéj w ostatnich latach panowania Augusta III i pierwszych Stanisława Poniatowskiego przez Adama Moszczyńskiego, [w:] Pamiętniki z ośmnastego wieku, t. IX, Poznań 1867): „Odnośnie mody niemieckiej że dawniej Polacy nie cierpieli Niemców, i nawet ci co przy królu w Dreźnie mieszkali nosili się po francusku, bo i król tak się ubierał”. Gdy magnat przybrał strój francuski, wkrótce cały dwór ubierał się podobnie. „Kamerdynerów w jednakowo w ciemne pąsowe sukno ubierał z galonami srebrnymi” i dalej „Pajucy i hajducy wybierani byli z chłopców najwyższego wzrostu i najlepiej zbudowanych. Pajuków ubierano podobnie jak chodzą janczarowie tureccy przy krótkich pałaszach w srebro oprawnych prosto przy boku wiszących koło pasa szerokiego, ze srebrnych sztuczek złożonego […] z klamrą wypukłą na przodzie, która ten pas zamykała. Szarawary szerokie, żupan krótki na przodzie obszyty srebrnymi guziczkami w szarawary wpuszczony […] Hajducy ubrani byli z węgierska sznurkowaną w różne desenie mając liberyą, obsadzoną gęsto guzikami […] kaftanik, który zapięty haftkami przykrywał pasek do spodni […] okryci byli na koniec dolmenem długim aż do spodni, który miał wiszące rękawy”. Nieocenionym źródłem do zgłębienia omawianego tematu jest praca Jędrzeja Kitowicza Opis obyczajów za panowania Augusta III (Wrocław 1950). Interesujące i barwne relacje dotyczące obyczajów i ubiorów w Polsce ze szczególnym uwzględnieniem Warszawy przekazał Fryderyk Schulz, który w latach 1791-1792 przebywał w Warszawie z misją skierowaną do polskiego obozu demokratycznego w sprawie poprawy losu mieszczan kurlandzkich. Jego relacje dotyczą ubioru polskich kobiet, o których guście i zamiłowaniu do oryginalności wyrażał się z dużą sympatią.

Spod czyich igieł i zręcznych palców wychodziły w XVIII w. te wszystkie ubiory? W latach 1782-1792 działało w Warszawie ponad 20 manufaktur wytwarzających towary galanteryjne, także pasy kontuszowe produkowane były niekoniecznie na zamówienie konkretnej osoby. Pozostałe, a właściwie główne części ubiorów obstalowywano, czyli szyto na miarę. A warszawski cechowy mistrz krawiecki w XVIII w. musiał bardzo dużo umieć. Ze spisu z 1717 r. dowiadujemy się, że ze sztuk „białogłowskich” musiał on umieć uszyć m.in.: sznurówkę, robę, sak na rogówkę, manto, szlafrok, kontusik, spódnicę z garnirowaniem, kamizelkę, a z „usarskich”, czyli męskich: mundur sukienny, delię, bekieszę, żupan, ubiór oficera, ubiór pajucki, robdeszan (suknię domową), surdut z angielskim kołnierzem, płaszcz hiszpański, gradytur francuski, czamarę, jak również szaty liturgiczne – ornat, dalmatykę, kapę, czamarę dla prałata bez talii… Jest tych pozycji znacznie więcej. Oczywiście funkcjonował także handel obnośny i handlarze starzyzną, której nabywcami były osoby niezamożne czy wręcz biedne. Ponadto powszechne było łączenie ze sobą garderoby, przerabianie, a w rodzinach noszenie po starszym bracie lub siostrze. Materiały na ubiory również pochodziły z rozmaitych źródeł. Około połowy XVIII w. nastąpiło ożywienie w produkcji i handlu. W Nieświeżu i Słucku były manufaktury wytwarzające nie tylko pasy kontuszowe, ale także sukno. Sprowadzano też tkaniny z Francji i Austrii, zwłaszcza jedwabie z Lyonu w modne wówczas prążki i paski. Z Prus sprowadzano sukno, w dużym zapotrzebowaniu na mundury. Słynna była manufaktura w Niemirowie, w Grodnie produkowano też aksamity, ale te z Lipska były niestety tańsze. W drugiej połowie XVIII w. działały już w Polsce wytwórnie tkanin drukowanych. Moda przemija, ale często powraca. Takim powrotem osiemnastowiecznej mody kobiecej, a nawet jej fascynacją, był styl „new look” Christiana Diora. On sam przyznawał, że była to epoka, która urzekała go najbardziej.

Po latach wojny, wojskowej surowości, którą próbowano podciągnąć pod „styl”, przerabianych z wojskowych płaszczy i szytych z koca praktycznych sukien, zapragnął zobaczyć kobiecą sylwetkę jak koronę kwiatu, po francusku „la corolle”. Zaczął więc ubierać kobiety w zwiewne, rozkloszowane spódnice, z których jak łodyga wiotkiej rośliny ukazywała się smukła kibić. Małą fryzurę ozdabiał często fantazyjny kapelusz, na stopach były lekkie pantofelki. Jakby nie dość tego, Dior nadawał swoim kreacjom nazwy „Konwalia”, „Łabędź”, „Tysiąc kwiatów”, „Junona”, ale żeby nie było za słodko, jedną nazwał „Diabless” i uszył ją z jedwabistej bawełny w kolorze pąsowej czerwieni.

Urszula Zielińska-Meissner

Artykuł pochodzi z numeru 11-12, 2019 „Spotkań z Zabytkami”.


Bibliografia:

  1. M. Gutkowska-Rychlewska Maria, Historia ubiorów, Wrocław–Warszawa–Kraków 1968
  2. Irena Główczewska, Ubiory w obrazach Canaletta (Biuletyn Historii Sztuki 1955, z.2)
  3.  Alberto Rizzi, Canaletto w Warszawie, Warszawa 2007 ,
  4. Tadeusz Jeziorowski, Andrzej Jeziorkowski, Mundury Wojewódzkie Rzeczpospolitej obojga narodów, Warszawa 1992,   
  5. Zbiór rozmaitych   strojów polskich. Costumes polonais 1817. Zbiór wzorowy rozmaitych polskich ubiorów pędzlem znanego  malarza Norblina, wydanych a przez sławnego Debucourt na miedzi wyrżniętych, Paryż 1817 Piotr Norblin,
  6. Agniszka Mazurowska, Niezwykłe przypadki anonimowego dzieła (w: Polak na Łotwie, nr 3(93) 2010
  7. S. Midzio, Z dziejów rzemiosła krawieckiego warszawskiego 1339-1980,
  8. Florance Muller, The essence of couture, (essej w:) Christian Dior, Designer of dreams, (Katalog wystawy),  Paryż 2017    
  9. Małgorzata Możdżyńska-Nawotka, O modach I strojach, Warszawa 2002

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ułatwienia dostępu