Autor : Piotr Kilanowski, Jerzy S. Majewski
Warszawskie kamienice – ciągnące się wzdłuż pierzei, ściśnięte, złączone ze sobą pozbawionymi okien ceglanymi ścianami szczytowymi – tworzyły na przełomie XIX i XX w. długie korytarze ulic. Stanowiły podstawowy typ domu mieszkalnego w gęsto zabudowanej Warszawie.
Aby choć w zarysie przybliżyć rozległy temat kamienic warszawskich przełomu XIX i XX w., z dominującym udziałem budynków wzniesionych w schyłkowym okresie istnienia zaboru rosyjskiego, trzeba przyjrzeć się m.in. architekturze elewacji – z przykładami osadzonymi w duchu secesji oraz wczesnej i dojrzałej fazy modernizmu, z rozwinięciem wątków takich, jak oblicze stylistyczne, inspiracje dla form wystroju, modelunek dekoracji czy świadome przetwarzanie wzorów. Warto zajrzeć do przejazdów bramnych, na podwórza i do klatek schodowych, by obejrzeć ich wystrój. W dalszej kolejności należy przewertować funkcjonujące wówczas przepisy budowlane, w tym zasady rozplanowania zabudowy, rozkładu funkcjonalnego komunikacji i mieszkań, ograniczenia dotyczące wysokości czy uwarunkowania związane z ochroną przeciwogniową oraz znaczenie i wykorzystanie szybów doświetlająco-wentylacyjnych. Trzeba zwrócić uwagę m.in. na takie kwestie, jak minimalna szerokość wewnętrznego podwórza – podówczas w Warszawie wynosiła ona nie mniej niż 9,14 m, przy powierzchni podwórza nie mniejszej niż 135 m2 – czy wymaganie ognioodporności wszystkich stropów w budynku w przypadku osiągnięcia lub przekroczenia liczby sześciu kondygnacji. Ważne są także wątki związane z infrastrukturą techniczną, coraz szerzej stosowaną w budownictwie mieszkaniowym przed 1914 r. Mowa m.in. o piecach i kuchniach kaflowych oraz ich zależności z ówczesnymi wymogami dotyczącymi wentylacji i niezbędnej wysokości pomieszczeń, upowszechnieniu się ogrzewania centralnego, a także prądu elektrycznego, a co za tym idzie wind i oświetlenia elektrycznego. Trzeba wreszcie zwrócić uwagę na niektóre dane statystyczne dotyczące budownictwa mieszkalnego – w Warszawie przed 1914 r. znajdowało się 7056 kamienic (co interesujące, funkcjonowały w nich 463 windy!), przy czym w grupie tej było 370 kamienic wczesnomodernistycznych, o znacznie większej skali i liczbie pięter, w tym kilkanaście zrealizowanych z wykorzystaniem żelbetowego szkieletu konstrukcyjnego.
Przyjrzyjmy się na wstępie ogólnym statystykom dotyczącym ruchu w obrębie budownictwa mieszkaniowego w Warszawie. W końcu XIX w. pierwszy z okresów ożywienia, po głębokiej zapaści z 1887 r., przypadał na lata 1888-1889. Około 1892 r. w mieście widoczne było nadejście fali ożywienia budowlanego. Wzmogła się ona w kolejnych latach. Szczyt koniunktury przypadł na lata 1897-1898. W szczytowym 1898 r. do października zatwierdzono 904 różne projekty, w 1899 r. już 846 projektów przy 800 domach; z kolei w 1900 r. były to już tylko 542 projekty przy 500 budynkach (por. np. ; „Kurier Warszawski”, 80: 1900, nr 287). Zbyt duża liczba domów wzniesionych przez spekulantów na kredyt sprawiła, że ruch budowlany w latach 1901-1902 znacząco osłabł. Jednak w 1901 r. przy dużej liczbie wykańczanych gmachów publicznych mogło to jeszcze pozostawać niezauważalne. Zamrożenie budowy nowych kamienic zbiegło się z głębszym kryzysem finansowym w Imperium Rosyjskim. Ostatecznie liczba zatwierdzonych nowych budów istotnie spadła. Ponadto doszło do nieznanego wcześniej w Warszawie zjawiska bankructw właścicieli kamienic. Najwięcej ich miało miejsce na przedmieściu praskim. Ofiarami padali ci, który kilka lat wcześniej w trakcie boomu budowlanego kupowali kamienice i wolne działki za kredyty, przy braku własnych kapitałów. Teraz zaś nie byli w stanie spłacić zobowiązań. Przy ówczesnych zależnościach finansowych bankructwo jednych pociągało za sobą upadłość kolejnych (por. „Kurier Warszawski”, 81: 1901, nr 144). Jednak już w 1903 r. nadeszło ponowne ożywienie. W 1904 r. władze budowlane zatwierdziły 1100 różnego rodzaju przeróbek i prac budowlanych. Zaczęły wyrastać wielopiętrowe, wielkomiejskie kamienice na terenie wyburzanego od 1901 r. kompleksu dawnego Szpitala Dzieciątka Jezus pomiędzy Szpitalną i placem Wareckim (dziś Powstańców Warszawy) a Marszałkowską. Dość intensywnie zabudowywano m.in. rejon Koszykowej, Nowowiejskiej, Służewskiej i Natolińskiej, gdzie niemal równocześnie powstało kilkanaście kamienic o wysokim i bardzo wysokim standardzie. W tym też czasie zabudowa zaczęła rozrastać się także za rogatkami miejskimi. Kolejne wielkie załamanie przyniosła oczywiście rewolucja 1905 r. i o ponownym ożywieniu ruchu budowlanego można mówić dopiero od 1909 r. Szybko przerodził się on w prawdziwy boom. Ok 1911 r. koniunktura ogarnęła wiele krajów europejskich i aż do wybuchu I wojny światowej nowe domy wyrastały wszędzie jak grzyby po deszczu. W Warszawie, gdzie brakowało przestrzeni pod budowę nowych domów, kamienice rosły coraz wyżej, a zabudowa wypełniała coraz większy procent działki. Wybuch I wojny światowej w sierpniu 1914 r. sprawił, że ruch budowlany całkowicie zamarł – na blisko 10 lat.
Od lat 80. XIX w. najbardziej rozpowszechniony układ stanowiła kamienica jednopodwórzowa, składająca się ze skrzydła frontowego, dwóch oficyn bocznych i oficyny tylnej. Przy głębokich posesjach jednotraktowa oficyna tylna była zastępowana dwutraktową poprzeczną o głębokości podobnej jak w skrzydle frontowym, zaś kamienica miała już nie jedno, lecz dwa, a czasem aż trzy podwórka. Dostarczenie światła do mieszkań stało się wówczas jednym z najbardziej palących problemów, chociaż nawet w luksusowych domach pokoje oraz całe mieszkania ulokowane na niższych kondygnacjach w oficynach pozostawały ciemne. Zamknięcie podwórek z wszystkich stron oficynami i powielanie układu dwutraktowych mieszkań przechodzących do oficyn bocznych przypomina rozwiązania petersburskie, choć są one tam mniej regularne niż to było w Warszawie. Tymczasem w Niemczech podręczniki dla architektów i budowniczych wręcz zalecały niezamykanie układów kamienic od tyłu, lecz urządzanie tam np. ogrodów oraz umożliwianie lepszej cyrkulacji powietrza. W Warszawie takie rozwiązania też się zdarzały, jednak standardem w mieście ściśniętym gorsetem rosyjskich fortyfikacji stała się intensyfikacja zabudowy i podwórka studnie. Z ulicy na podwórko wiódł coraz bardziej staranie opracowywany przejazd bramny, z którego wchodziło się na główną/paradną klatkę schodową.
W latach 90. XIX w. przy głównych ulicach handlowych wykształcił się typ kamienicy wielkomiejskiej o ogromnych witrynach sklepów, zajmujących niekiedy aż dwie dolne kondygnacje. Nierzadko pierwsze piętro czy też antresolę przeznaczano na pomieszczenia biurowe. Wciąż nie były to budynki wyższe od szerokości ulicy, ale szerokość Marszałkowskiej czy Alej Jerozolimskich pozwalała na wzniesienie nawet pięciu pięter. Do najwcześniejszych spektakularnych przykładów takich obiektów można zaliczyć wzniesiony w latach 1893-1894 dom braci Zambonich przy ul. Marszałkowskiej 127. Zaprojektowany przez Józefa Piusa Dziekońskiego, uważany bywa za najbardziej udaną neogotycką kamienicę w Warszawie. Innym przykładem jest neorenesansowa kamienica z domem mody Bogusława Hersego przy ul. Marszałkowskiej 150 (1897, proj. Józef Huss). Był to budynek wielofunkcyjny, przeznaczony na dwóch dolnych kondygnacjach na reprezentacyjny sklep, szwalnie i pomieszczenia biurowe. Wkrótce wzdłuż głównych ulic Warszawy oraz w formującym się city w rejonie parcelowanego Szpitala Dzieciątka Jezus powstało więcej takich budynków. Ich elewacje utrzymane były z użyciem form historycznych, lecz po 1900 r. w ich architekturze coraz powszechniej pojawiały się wątki secesyjne. Za jeden z ciekawszych przykładów secesji w tego rodzaju budynkach mogła uchodzić pobliska kamienica przy ul. Marszałkowskiej 129. Wzniesiona w 1903 r., zaprojektowana przez Ludwika Panczakiewicza, uzyskała dekorację fasady według rysunków architekta, a wykonaną przez firmę rzeźbiarską Franciszka Rotha. Spośród domów dochodowych reprezentujących linearną secesję najwybitniejsze były domy w Al. Ujazdowskich 19 (kamienica Maurycego Spokornego, 1903, proj. Dawid Lande) oraz przy ul. Służewskiej 3 (1903-1905, proj. Mikołaj Tołwiński przy udziale Henryka Stifelmana). Kolejnym interesującym przykładem secesyjnej kamienicy był dom przy ul. Żurawiej 4 (przed 1936: Żórawiej), wzniesiony w 1907 r. zgodnie z projektem Ludwika Panczakiewicza.
U progu XX w., wraz z coraz silniejszym pojawianiem się prądów modernistycznych, krytyką stylów wykorzystujących formy historyczne, zmianą gustów i rozwojem techniki budowlanej kamienice czynszowe w Warszawie zaczęły podlegać znacznym modyfikacjom. Najlepszą ilustracją zmian była kamienica firmy Drzewiecki i Jeziorański w Alejach Jerozolimskich 71 (dziś nieistniejąca). Budynek powstawał w dwóch etapach: najpierw w 1898 r. jego pierwsza pięcioosiowa i trzypiętrowa część o fasadzie utrzymanej w stylistyce dojrzałego renesansu, a kilka lat później, w 1903 r., Bronisław Brochwicz-Rogóyski dobudował do budynku z lewej strony drugą połówkę. O ile wnętrza były ze sobą zharmonizowane, tworzyły spójną funkcjonalnie całość, to nowa elewacja była już wytworem nowej epoki.
Rok 1907 był przełomowym zarówno w architekturze, jak i urbanistyce warszawskiej. Petersburskie przepisy budowlane, wdrożone w 1877 r., nie były już egzekwowane i władze zaczęły wydawać zezwolenia na budowę kamienic wyższych od szerokości ulicy, co w ciągu kilku lat zaowocowało zmianą ich gabarytów. Po 1909 r., na fali kolejnego boomu budowlanego w Warszawie, zaczęto masowo wznosić kamienice wczesnomodernistyczne. Niektóre z nich, z uwagi na ich wysokość, nazywano „niebotykami”. Sięgające ponad 30 m, niekiedy o żelbetowych szkieletach konstrukcyjnych, stały się charakterystycznym zjawiskiem w architekturze warszawskiej ostatnich lat przed I wojną światową. Budynki te maksymalnie wykorzystywały powierzchnię działek, na których je wznoszono, pięły się wysoko w górę. Określone przepisami przed 1907 r. podwórka zamieniały się teraz w prawdziwe studnie. Rzuty budynków, mieszkań, klatek schodowych były bardzo zróżnicowane, odbiegały od powtarzalności rzutów kamienic z drugiej połowy XIX w. Obiekty nasycone były nowoczesnymi instalacjami, udogodnieniami, jak elektryczność, kanalizacja, wentylacja, nierzadko wykonywanymi przez wyspecjalizowane firmy. Coraz częściej były to budynki wielofunkcyjne, zawierające obok mieszkań powierzchnie biurowe (głównie w warszawskim city), handlowe i usługowe. W luksusowych kamienicach mieszkania bywały bardzo duże, wielopokojowe, ale ostatnie ich kondygnacje miały często charakter „hotelowy” – o małych, jednopokojowych mieszkaniach kawalerskich ze wspólnymi łazienkami i toaletami na piętrze. Powierzchnie mieszkań były powiększane przez spłaszczone wykusze, nie tylko wiszące ponad chodnikami i ożywiające elewacje zewnętrzne, lecz także zawieszone w elewacjach od strony podwórek. Architektura tych budynków z reguły odwoływała się do form historycznych uproszczonych w duchu wczesnego modernizmu.
W ostatnich latach przed wybuchem I wojny światowej starano się nieco rozluźnić zabudowę i wpuścić więcej światła do mieszkań. Pomysłem było zastąpienie skrzydła frontowego dziedzińcem otwartym od ulicy, ujętym po bokach oficynami, które stawały się bardziej skrzydłami bocznymi. Niczym w architekturze pałacowej główny korpus stanowiła oficyna tylna bądź poprzeczna. Do lata 1914 r. zrealizowano kilka takich budynków. Należy do nich zachowana do dziś kamienica Rostkowskiego w Al. Jerozolimskich 99 (dawny nr 107, 1913, proj. Artur Gurney). Zachował się też fragment podobnej kamienicy, Górewicza, przy ul. Królewskiej 23 (1913-1915, proj. Edward Eber).
cd. w artykule Piotr Kilanowski, Jerzy S. Majewski, Architektoniczne tajemnice kamienic warszawskich cz. 2: Najstarsze zachowane kamienice Śródmieścia.
Artykuł powstał w ramach projektu
STUDEO ET CONSERVO 2024 (XIX edycja),
dofinansowanego ze środków Miasta Stołecznego Warszawy.
Jeśli macie możliwość, to zróbcie relacje zdjęciową z klatek ewakuacyjnych warszawskiej Sali Kongresowej, istna bajka.
Lastryk, które tam wykonano, zazdrościłby Ludwik XIV.