8.7 C
Warszawa
sobota, 20 kwietnia, 2024

Secesyjna kamienica przy ul. ks. Ignacego Kłopotowskiego

Autor: Tomasz Hoffmann

Kamienica przy ul. ks. Ignacego Kłopotowskiego 38 to najpiękniejszy na warszawskiej Pradze zabytek czystej secesji (wpisany do rejestru zabytków pod nr. A-755). Zajmuje posesję między ulicami: Okrzei (dawniej Brukowana), Targową i ks. I. Kłopotowskiego (dawniej Szeroka).

Do połowy lat osiemdziesiątych XIX w. dzisiejszą ul. Kłopotowskiego nazywano Brukową. Po regulacji praskich ulic, dokonanej po otwarciu mostu Kierbedzia w 1864 r., ulica ta oficjalnie otrzymała nazwę Szerokiej (wcześniej tę nazwę nosiła dzisiejsza ul. Jagiellońska, którą w 1864 r. przemianowano na Petersburską; przenoszenie nazw ulic z jednej na drugą było na Pradze dosyć częste). Pod tą nazwą funkcjonowała aż do drugiej wojny światowej. W 1949 r. przemianowano ją na ul. Karola Wójcika, a w 1991 – ks. Ignacego Kłopotowskiego. Trudno dokładnie określić, w którym wieku szukać należy początków tej ulicy. Pierwszy raz, jak stwierdziła Izabela Łach w artykule Zapomniana Szeroka („Midrasz”, nr 1, 2010), pojawia się na planie Macieja Deutscha z 1765 r., a więc musiała istnieć już dobrych parę lat wcześniej. Na Szerokiej toczyło się zwykłe prywatne życie, w zaciszu kamienicznych podwórek, mieszkań i sklepów. Natomiast bardziej okazałe punkty handlowe ulokowane były od głównej strony praskiej arterii, czyli od Targowej. Stąd też miejscem, w którym działo się naprawdę wiele, była stojąca na rogu Szerokiej i Targowej kamienica o nr. 38, która powstała około 1900 r. Mieściła się tu szkoła i prowadzone były kursy muzyczne, swoją siedzibę miał też Praski Bank Ludowy. Ogromne wrażenie robi także mnogość sklepów działających w tym budynku. Znajdowały się tutaj m.in. dwa sklepy spożywcze (lokal 29 i 32); właścicielami pierwszego z nich byli Żydzi, najpierw Berek Jonik, potem Icchak Graff i Łaja Obfajer. W lokalu 33 od połowy 1931 do maja 1934 r. mieściła się Spółdzielnia Piekarzy Członków Zjednoczenia Zawodu Polskiego. Spragniony przechodzień mógł zajrzeć pod nr 35 i spróbować gorących napojów w herbaciarni pani Neny Szlorberg. W czasie wojny lokal zamienił się w bar restauracyjny „Paloma”, właściciel też był już inny… Podobnie stało się z restauracją mieszczącą się w lokalu nr 37. Nie można było oczywiście ominąć cukierni Moszka Cukiermana pod nr. 40. Poza tym w kamienicy nr 38 funkcjonowało jeszcze osiem innych sklepów, a w jednym z lokali (nr 34) przejściowo mieściła się Rada Grodzka B. B. W. R. Praga. Warto wymienić też skład apteczny i sklep ubiorów Arona Erlicha. Trzypiętrowa kamienica o trzech frontach pełna jest secesyjnych detali architektonicznych, równie pięknych, jak na domach w Śródmieściu. Charakterystycznym wyróżnikiem są także klatki schodowe, cieszące się wielkim zainteresowaniem zarówno fotografików, jak i filmowców. Powstało tu wiele etiud filmowych oraz reklam. Zgodnie z opiniami znawców przedmiotu, domniemywać należy, że projektantem tej kamienicy był Ludwik Panczakowski, znany warszawski architekt, twórca projektów wielu kamienic w Śródmieściu i współpracownik Piusa Dziekońskiego, projektanta Katedry praskiej. W okresie powojennym budynek ten doprowadzony został prawie do ruiny.

Oprócz fasady (w niemal niezmienionej formie) do dnia dzisiejszego zachowały się tylko niektóre detale wystroju wewnętrznego: balustrady klatek schodowych, kilka par drzwi wewnętrznych, drzwi do klatek schodowych. Przeprowadzony pod koniec lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku remont kapitalny kamienicy miał swoje dobre i złe strony. Dobre, bo naprawiona została konstrukcja budynku oraz wszystkie współczesne instalacje, natomiast złe, bo z wnętrza nie tylko zniknęły wszystkie pierwotne elementy: obramienia okienne, drzwi, piękne piece, pałacowe posadzki, kute balustrady balkonów oraz cała sztukateria, a dodatkowo prawie wszystkie mieszkania zostały podzielone na dwie części (jedno nawet na trzy). Zrobiono tak zgodnie z zaleceniem inż. H. Jezierskiej, architekta z tamtych czasów, która w opracowaniu Projekt techniczno-roboczy elewacji budynku mieszkalnego Warszawa ul. Karola Wójcika 38, wykonanym na zlecenie ZBM Praga Północ, napisała m.in.: „Z powodu dużych uszkodzeń wystroju architektonicznego i odpadania tynków, należy resztki tynków elewacji oraz zniszczone profile wyrobione w cegle zbić (pilastry i gzymsy nad parterem). Pozostawić wyrobiony w cegle gzyms wieńczący budynek i cokoły. Zbić należy także zniszczone balkony i balustrady. […] Po zbiciu tynków i oczyszczeniu elewacji należy budynek otynkować. Użyć tynków zwykłych kat. III zatartych na gładko – zarówno w elewacjach frontowych, jak i od podwórza”. Jak widać, to, że kamienicy przywrócono wówczas pierwotną (prawie) fasadę, należy uznać za cud. Historia kamienicy przy ul. Kłopotowskiego sięga końca XIX w.

Księga hipoteczna dla parceli została założona w 1899 r. Z posiadanych danych wynika, że w 1905 r. właścicielem (a być może inwestorem) posesji był Izrael Halber wraz z synami Osipem Lejbem Halberem i Abramem Hanną, którzy po śmierci ojca w 1918 r. zostali jej nowymi właścicielami. W 1920 r. kamienicę odkupił Arnold vel Aria Szpinak w zamian za długi. Od 1945 r. budynkiem administrowało miasto. Zgodnie z obowiązującym dzisiaj ustawodawstwem nieruchomość ta jest wspólnotą mieszkaniową, którą stanowią prywatni właściciele paru mieszkań i miasto stołeczne Warszawa. Od czasu przejęcia w 2005 r. zarządzania kamienicą z rąk Zakładu Gospodarowania Nieruchomościami Zarząd Wspólnoty stara się doprowadzić budynek do dawnej świetności. Zostały już wymienione wszystkie instalacje wewnętrzne, okna na klatkach schodowych oraz brama, zrekonstruowano oryginalne drzwi do klatek schodowych, zainstalowano monitoring. W 2017 r. został przeprowadzony, przy wsparciu finansowym Stołecznego Konserwatora Zabytków, remont wszystkich klatek schodowych i elewacji wewnętrznej.

Reprezentacyjna klatka schodowa, fot. Marcin Łuniewski.
Reprezentacyjna klatka schodowa, fot. Marcin Łuniewski.

Na remont oczekuje fasada i przejście bramne, a na wymianę dach i pokrycie dziedzińca. Podstawową barierą działań są niskie zasoby finansowe Wspólnoty, które składają się z comiesięcznych wpłat na fundusz remontowy oraz opłat wnoszonych przez firmę dzierżawiącą część powierzchni dachu pod nadajnik telefonii komórkowej. Co ciekawe, w ostatnich latach coraz większym problemem jest znalezienie wykonawcy, który przeprowadzi remonty w sposób profesjonalny i w rozsądnych cenach.

Tomasz Hoffmann

Artykuł pochodzi z numeru 9-10, 2018 „Spotkań z Zabytkami”.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj