15.4 C
Warszawa
poniedziałek, 29 kwietnia, 2024

Przebudowa pałacu Brühla w latach 30. XX w.

Autor: Adrian Sobieszczański

Położony w centrum miasta pałac Brühla w przeddzień II wojny światowej uchodził za najwspanialszą rokokową rezydencję Warszawy. Dziś obiekt gości w świadomości warszawiaków znacznie rzadziej, niż na to zasługuje – przede wszystkim dlatego, że przez dziesięciolecia pozostawał w cieniu sąsiadującego z nim Pałacu Saskiego. W międzywojniu pałac Brühla przewyższał swoją warstwą artystyczną dawną monarszą rezydencję, zwłaszcza po gruntownej przebudowie z lat 30., w wyniku której odzyskał wygląd z czasów saskich, a ponadto uzyskał nowoczesne wnętrza.

Chociaż historyczna nazwa pałacu odnosi się do osoby ministra saskiego Henryka Brühla, początki rezydencji są ściśle związane z postacią kanclerza wielkiego koronnego, marszałka sejmu, wojewody sandomierskiego Jerzego Ossolińskiego i sięgają roku 1641. Własnością królewskiego ministra obiekt stał się w 1750 r. Decyzja o zakupieniu dawnego Pałacu Sandomierskiego była podyktowana bliskością Pałacu Saskiego. Prace nad przebudową rezydencji oraz dostosowaniem jej do potrzeb Brühla rozpoczęły się kilka lat później i były prowadzone przez Johanna Friedricha Knöbla oraz Joachima Daniela Jaucha. W tym czasie pałac nadbudowano oraz przykryto mansardowym dachem. Rezydencja otrzymała skrzydła boczne flankujące dziedziniec przedni oraz charakterystyczne ogrodzenie z bramą i sześcioma rzeźbami ustawionymi na postumentach. Elewacja od strony dziedzińca uzyskała obfitą dekorację rzeźbiarską.

Już w roku 1763, a więc po śmierci Brühla, pałac został wynajęty ambasadzie rosyjskiej. Rezydował w nim wówczas Herman Karl von Keyserling. W 1788 r. pałac przeszedł na własność państwa. Pod kierunkiem królewskiego architekta Domenica Merliniego przeprowadzono w nim wtedy prace mające na celu dostosowanie obiektu do nowej funkcji. Po upadku Rzeczypospolitej pałac stał się gmachem rządowym, w którym co i rusz zmieniali się lokatorzy. O ile zmianom kolejnych mieszkańców towarzyszyły remonty niewpływające zasadniczo na układ wnętrz, o tyle decyzja o umieszczeniu w gmachu Centralnego Urzędu Telegraficznego, w 1882 r., była poniekąd wyrokiem. W wyniku prac służących dostosowaniu wnętrz do potrzeb urzędu, zmianom – i zniszczeniu – uległy oryginalne wnętrza rezydencji. Zmienił się także wygląd zewnętrzny budowli, w tym inspirowany architekturą drezdeńską charakterystyczny dach, zastąpiony niższą konstrukcją.

Ministerstwo Spraw Zagranicznych zajmowało część pałacu już w 1918 r. W tym samym czasie lokatorem korpusu głównego był nadal Urząd Telegraficzny. W konsekwencji resort spraw zagranicznych musiał zadowolić się pomieszczeniami w skrzydłach bocznych, co – jak zauważano już w latach 20. – licowało z powagą jednego z najważniejszych ministerstw odradzającego się państwa. Wybawieniem dla resortu było przeniesienie Urzędu do nowego gmachu, przy ulicy Poznańskiej, a przed MSZ otworzyła się szansa zaadaptowania na własne potrzeby całego założenia. Prace powierzono Bohdanowi Pniewskiemu. Zadaniem architekta stało się stworzenie ponad 320 pomieszczeń biurowych i reprezentacyjnych. Do tego należało utworzyć przestrzeń prywatną, przeznaczoną dla ministra. Umowę Pniewski podpisał 20 października 1932 r. Prace nad przebudową prowadzono w latach 1933-1938. W pierwszym etapie, już w 1933 r., ukończono adaptację lewej oficyny. W 1934 r. wyremontowano elewację korpusu głównego. Prace przy wnętrzach trwały do maja 1937 r.

Jak zauważył Marek Czapelski w książce Bohdan Pniewski – warszawski architekt XX wieku (Warszawa 2008), zamysłem architekta nie była całkowita rekonstrukcja pałacu. Odstępstwo od wierności historycznej stanowiło chociażby przekrycie dwóch pawilonów bocznych dachami namiotowymi. Innym odstępstwem od pierwotnego wyglądu obiektu było umieszczenie w niszach elewacji czterech popiersi. Rzeźby zostały wykonane przez Tadeusza Breyera. Pierwotnie, według inicjatywy projektanta, jedno z popiersi miało przedstawiać ministra Józefa Becka, ale ten odmówił. Ostatecznie jedno otrzymało rysy samego architekta, a drugie żony Pniewskiego, Jadwigi. Jak zauważa Jadwiga Roguska w tekście Czytanie architektury („Stolica”, 2020, nr 9-10), mógł być to jeden z przykładów nie do końca jeszcze dziś rozpoznanej praktyki umieszczania w dekoracji sztukatorskiej masek mogących się odnosić do inwestorów czy architektów.

W odtworzeniu dawnego wyglądu fasady Pniewskiemu posłużyły bogate materiały ikonograficzne, w tym te znajdujące się w archiwach drezdeńskich. Z odtwarzaniem wnętrz nie było już tak łatwo. Rokokowe wnętrza z czasów Brühla były wielokrotnie przebudowywane, a – jak zauważał Alfred Lauterbach – chęć powrotu do form historycznych stawiałaby pytanie, do jakiej epoki sięgnąć: czy do wystroju nadanego przed saskich architektów, czy też do wnętrz utworzonych w epoce stanisławowskiej. Dla uzasadnienia decyzji o zupełnie nowym zaaranżowaniu wnętrz zwracano uwagę na to, że z pierwotnego wystroju zachował się zaledwie jeden marmurowy kominek, a kopiowanie innych wzorów „z epoki” byłoby architektonicznym fałszem. Wnętrza zaplanowano zatem na nowo, a jedynym ograniczeniem dla architekta pozostawały historyczne podziały na kondygnacje oraz otwory okienne w elewacjach budynku.

Przed Pniewskim stanęło zadanie połączenia reprezentacyjnej przestrzeni pałacu z utylitarnymi funkcjami ministerialnych biur. Tuż za wejściem rozpościerał się obszerny westybul, za nim była klatka schodowa wiodąca na wyższe kondygnacje. Ściany wyłożono jasnopopielatym stiukiem. Marmurowe schody znajdowały się po lewej stronie. Ich kształt był podyktowany wymogami protokołu dyplomatycznego; na kolejnych spocznikach witano gości według rangi, sam minister witał ich na piętrze. Ciekawym rozwiązaniem było umieszczenie oświetlenia w alabastrowej balustradzie schodów. Nad schodami znajdował się szklany plafon, w metalowych, złoconych ramach, który przepuszczał rozproszone światło dzienne. Lauterbach zauważał, w 1938 r., że klatka schodowa była zbyt obszerna jak na korpus główny pałacu. Za nieudany uważał też sufit westybulu.

Na piętrze znajdował się reprezentacyjny apartament złożony z trzech pomieszczeń: wielkiej sali balowej, która zajmowała całe piętro nowego pawilonu ministerstwa, sali jadalnej i tzw. galerii obrazów. Z klatki schodowej na pierwszym piętrze do sali balowej prowadziło przejście o niebieskich stiukowych ścianach. Sama sala balowa miała ściany obite jedwabiem z Milanówka. Jadwiga Beck wspominała, że sala ta była utrzymana w odcieniach złotożółtych. Na suficie miał się znaleźć plafon zaprojektowany przez Felicjana Szczęsnego Kowarskiego, jednak nie został on ostatecznie zrealizowany. Podłogę zdobił misternie ułożony parkiet. Dekoracyjne srebrzyste kinkiety zostały wykonane według rysunków Henryka Grunwalda. Salę wypełniły francuskie meble w nurcie regencji.

W kolejnym reprezentacyjnym pomieszczeniu, sali jadalnej, posadzki ułożone były z płyt kamiennych, a wyposażenie stanowiły stoły z czarnego dębu wydobytego z dna Prypeci oraz ciężkie krzesła z tego samego materiału, wykończone czerwonym safianem. W galerii obrazów podłogę ułożono z dużych płyt bardzo śliskiego wołyńskiego czarnego bazaltu. Ściany galerii obito czerwonym welurem. Wśród obrazów zobaczyć można było portrety królowej Marii Józefy Habsburżanki, króla Władysława IV Wazy czy królowej Cecylii Renaty Habsburżanki. Naprzeciw głównego wejścia ustawiono popiersie prezydenta Gabriela Narutowicza dłuta Edwarda Wittiga. W innych wnętrzach ściany udekorowano obrazami o rozmaitej tematyce; był wśród nich m.in. portret Stanisława Augusta Poniatowskiego pędzla Jeana-Baptiste’a Perronneau czy pastel Macierzyństwo Stanisława Wyspiańskiego.

Ściany sali bankietowej pokrywał stiuk, zaś podłoga została wyłożona marmurem. Miedzy otworami drzwiowymi ustawiono konsole. Ozdobą wnętrza był też wspomniany oryginalny rokokowy kominek, na którym ustawiono model okrętu. Połączenie zielonych stiukowych ścian z niebieskim malowanym plafonem w sali bankietowej Lauterbach ponownie ocenił negatywnie.

Gabinet ministra Józefa Becka, o ścianach w jasnopopielatym stiuku, był prócz sali konferencyjnej – według relacji pracownika MSZ Stanisława Schimitzeka, zawartej w książce Drogi i bezdroża minionej epoki: wspomnienia z lat pracy w MSZ, 1920-1939 (Warszawa 1976) – jedynym wnętrzem, którego projektem i realizacją interesował się minister. Na suficie znalazł się plafon będący dziełem Felicjana Kowarskiego. Na ścianach umieszczono niewielkie kinkiety. Nad ciężkim stylizowanym biurkiem ministra zawisł portret Józefa Piłsudskiego, zaś po drugiej stronie pomieszczenia – kopia portretu króla Stefana Batorego pędzla Marcina Kobera. Pomieszczenie to oceniano jako zimne i nieprzyjemne, stojące w wyraźnej opozycji do gabinetu wiceministra Jana Szembeka, znajdującego się naprzeciw.

Aby zwiększyć kubaturę budynku, Pniewski zaprojektował nowe skrzydło pałacu. W modernistycznym pawilonie wybudowanym na miejscu wyburzonych garaży mieściły się wspomniana sala balowa na piętrze, a w parterze mieszkanie ministra. Zwartemu blokowi pawilonu lekkości dodawała loggia z 12 smukłymi kolumnami na piętrze dłuższej elewacji. Przy ścianach szczytowych ulokowano zewnętrzne schody, wejścia do wnętrza prowadziły przez czterokolumnowe portyki na piętrze. Pokoje ministra i jego żony były nieduże – w odróżnieniu od mieszkania Becków w pałacu Raczyńskich.

Widok na pałac i ogrodzenie (POLONA)

Przebudowa pałacu Brühla budziła skrajne emocje. Złośliwi widzieli w nowoczesnym pawilonie MSZ raczej willę bogatego warszawskiego przemysłowca niż sternika polskiej polityki zagranicznej. Różnorodność zastosowanych marmurów, alabastrów i stiuków budziła także skojarzenia z siedzibą dobrze prosperującej instytucji finansowej, a nawet… zakładem kąpielowym w Czechosłowacji. Z racji mnogości zastosowanych zwierciadeł z upodobaniem powtarzano przytoczoną przez Stanisława „Cata” Mackiewicza opinię anonimowego księdza: „Co za bordel, tyle luster”.

W przeddzień wybuchu wojny, w sierpniu 1939 r., pałac „zagrał” w węgierskim filmie Wszyscy do walca (Áll a bál, reż. Viktor Bánky). Jego premiera odbyła się 28 września 1939 r. – w dniu kapitulacji Warszawy. Sam pałac został nieznacznie uszkodzony podczas obrony Warszawy we wrześniu 1939 r. Przez cały okres okupacji niemieckiej był siedzibą gubernatora dystryktu warszawskiego Ludwiga Fischera. Pałac został wysadzony przez wojska niemieckie 19 grudnia 1944 r.

Adrian Sobieszczański


Bibliografia:

A.  Lauterbach, Pałac Brühlowski w Warszawie, [Kraków 1936].

J. Beck, Kiedy byłam Ekscelencją, Warszawa 1990.

M. Czapelski, Bohdan Pniewski – warszawski architekt XX wieku, Warszawa 2008.

S. Grzelachowski, Pałac Brühla w Warszawie, „Spotkania z Zabytkami”, 2005, nr 5, s. 7-11.

T.S. Jaroszewski, Polityka i architektura tuż przed potopem. O przebudowie pałacu Brühlowskiego w Warszawie na siedzibę Ministerstwa Spraw Zagranicznych, w: Kryzysy w sztuce. Materiały sesji SHS, Lublin, grudzień 1985, red. E. Karwowska, Lublin 1985.

A. Lauterbach, Wnętrza pałacu Ministerstwa Spraw Zagranicznych, „Arkady”, 1938, nr 4, s. 193-200.

J. Roguska, Czytanie architektury, „Stolica”, 2020, nr 9-10, s. 40-46.

S. Schimitzek, Drogi i bezdroża minionej epoki: wspomnienia z lat pracy w MSZ, 1920-1939, Warszawa 1976.

J. Zieliński, Plac. Warszawski plac Piłsudskiego jako zwierciadło losów i duchowej kondycji narodu, Warszawa 2019.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj