![](https://varsavianista.pl/wp-content/uploads/2021/04/pawel_dunin_wasowicz-989x1024.jpg)
Paweł Dunin-Wąsowicz „odmraża” zapomniane, dawno wydane, czasem znalezione na osiedlowym śmietniku, a czasem wyjęte z zakurzonego kąta antykwariatu – książki o Warszawie i z Warszawą w tle.
Warszawiaków mieszkających w domach postawionych w miejscu zburzonej zabudowy nurtuje niekiedy pytanie: a co tu było wcześniej?
Nieocenionym źródłem do poszukiwania odpowiedzi na zadanie wyżej pytanie jest mapa tworzona od kilkunastu lat na stronie www.warszawa1939.pl, gdzie poszczególne posesje są pieczołowicie opracowywane i opatrywane dostępną ikonografią. Nawet w przypadku doszczętnie zburzonego getta zachowało się całkiem sporo zdjęć „nijakich” kamienic wykonywanych tuż przed wojną i na jej początku na potrzeby miejskiego Referatu Gabarytów. Ale zbiory te obejmują niemal wyłącznie obszary wysoko zurbanizowane – kilkupiętrowe obiekty o poważnych gabarytach właśnie. A co z tymi nędzniejszymi, przedmiejskimi? Co wreszcie z tym, co powstawało tuż po wojnie, a później wyparte zostało przez gomułkowskie bloki?
Jako dziecię Zatrasia i Sadów Żoliborskich mam świadomość, że przed moimi blokami na tym terenie nie było dosłownie nic – tylko łąki i piachy. Najbliższa niegdysiejsza zabudowa na pograniczu Żoliborza i Bielan to carskie koszary, zwane Powązkowskimi Letnimi Barakami, a także nieistniejące dziś Miasteczko Powązki, Czarny Dwór, Wrząca Górka, Buraków (ten przy Włościańskiej, nie mylić z Burakowem w kierunku Łomianek), a dalej Marymont. Olbrzymia większość ich przedmiejskiej, drewnianej substancji spłonęła 19-20 sierpnia 1944 r. w powstaniu warszawskim. Osady odżyły po wojnie, odbudowując się, ale głównie z rozbiórkowej cegły, której było pod dostatkiem, oraz z wynalazków w rodzaju supremy. Ale i tego już nie ma.
Dlatego wielką radość sprawił mi 10 lat temu znany ilustrator Maciek Sieńczyk, także antykwaryczny szperacz, ofiarowując książkę Jana Minorskiego Formy samorzutnego zagospodarowania przestrzennego w pasie przejściowym pomiędzy wsią i miastem (PWN, Warszawa 1964), a później dorzucając Dzikie budownictwo w Warszawie Jerzego Cegielskiego (Arkady, Warszawa 1963). Nakłady tych rarytasów wynosiły tylko 700 i 885 egzemplarzy i nawet wielu zaawansowanych varsavianistów nie ma świadomości ich istnienia. Tematyka w wielkim stopniu pokrywa się, choć Cegielski podszedł do niej bardziej od strony aspektów prawnych, zaś od strony architektoniczno-urbanistycznej ugryzł ją Minorski (zasłynął w latach 50. jako mąż dzierżący sztandar teorii socrealizmu w architekturze, a Formy…, które stały się od niej odskocznią, obronił jako doktorat w… Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego). Pierwszą publikację Maciek upolował u bukinisty w tunelu Dworca Zachodniego, gdzie drugą – nie wiem.
![](https://varsavianista.pl/wp-content/uploads/1_dzikie-PDW-obiekt-A1-2.jpg)
![](https://varsavianista.pl/wp-content/uploads/1a_dzikie-PDW-obiekt-A2-2.jpg)
Obie te książki są skarbnicą „złej” wiedzy o Warszawie (a ze zmyśleń z literatury pięknej polecałbym Króla z Babskich Łąk Henryka Lothamera – o ludziach z adaptowanych na mieszkania garażach pod mokotowską skarpą). Samorzutna zabudowa biedadomków powstawała na niczyich działkach po wojnie w takich rejonach, jak Bródno, Targówek, Jelonki, Służew, Siekierki, Grochów oraz – co dla mnie najważniejsze – Powązki, Marymont i Wrząca Górka (osada przecięta ulicą Broniewskiego na wysokości obecnego parku Olszyna w stronę Romaszewskiego). Budowano z cegły rozbiórkowej z ruin, z supremy, z drewna – z wszystkiego. Kluczowym pojęciem u Minorskiego jest zabudowa łańcuchowa – jednotraktowe domki ze ścianami wspólnymi z sąsiadami, byle oszczędniej. Autor Form… cytował socjologiczną pracę magisterską o mieszkańcach Wrzącej Górki – nie było wśród nich nikogo z wyższym wykształceniem (napisał ją Janusz Wierzbicki, skądinąd ojciec dzisiejszego znanego przewodnika miejskiego i varsavianisty Piotra, który niedawno zasłynął książką o stołecznym browarnictwie). Powala ikonografia – bo są na fotografiach i ciasne wnętrza biedadomków, i gęsi oraz krówki na tle bloków (il. 4), ale i neoklasyczny portyk parterowej budowli, ewidentnie inspirowany socrealizmem MDM (il. 5). Są też u Minorskiego plany inwestycji i schematy rodzinnych powiązań mieszkańców poszczególnych izb!
![](https://varsavianista.pl/wp-content/uploads/2_dzikie-PDW-obiekt-B1-2.jpg)
![](https://varsavianista.pl/wp-content/uploads/2a_dzikie-PDW-obiekt-B2-1024x566.jpg)
Autorzy w opisach zdjęć nie podawali adresów poszczególnych posesji, tylko nazwy osad. Zidentyfikowanie miejsc, w których stały fotografowane obiekty, jest w większości niemożliwe, z wyjątkiem tych, w których w tle pojawiają się trwalsze punkty orientacyjne. Dla Wrzącej Górki są nimi zatem zagajnik znany obecnie jako park Olszyna oraz wzmiankowane przy okazji krów znajdujące się w oddali nowo zbudowane bloki osiedla na Bielanach.
![](https://varsavianista.pl/wp-content/uploads/3_dzikie-PDW-obiekt-C1-2.jpg)
![](https://varsavianista.pl/wp-content/uploads/3a_dzikie-PDW-obiekt-C2.jpg)
![](https://varsavianista.pl/wp-content/uploads/3b_DSC_0527-1024x578.jpg)
Kiedy 10 lat temu wpadła w moje ręce książka Minorskiego, zdjęcia z Miasteczka Powązki dały się dokładniej zlokalizować dzięki trzem obiektom. Pierwszym był budynek przychodni lekarskiej (na załączonej mapce bud. C; il. 3-3a-3b) zbudowany pod koniec lat 50. przy Jasnodworskiej (ale już w okolicach 1980 r. rozebrano widniejącą na zdjęciu z prawej strony dobrze zachowaną kamienicę przy ul. Powązkowskiej 62B). Drugim – górujące nad slumsami kilkupiętrowe magazyny Przedsiębiorstwa Handlu Chemikaliami „Chemia” przy zachodnim odcinku Elbląskiej (obecnie przechrzczonym na ulicę Jerzego Ficowskiego), postawione chyba mniej więcej w tym samym czasie (na załączonej mapce bud. B; il. 2-2a). Trzecim – małomiasteczkowy domek z deskowanym pięterkiem na samym początku tejże ulicy (na załączonej mapce bud. A; il. 1-1a). Był ostatnim z oryginalnej przedwojennej drewnianej zabudowy Miasteczka, spalonego przez Niemców 20 sierpnia 1944 r. – praktycznie ostało się tylko parę większych kamienic z murowanymi stropami przy Powązkowskiej oraz bodaj dwa drewniaki na samym skraju osady, dokąd ogień najwidoczniej nie dotarł (Minorski sfotografował także większą, sąsiednią chałupę, która do naszych czasów już nie dotrwała).
![](https://varsavianista.pl/wp-content/uploads/4_m15-2.jpg)
Gdyby jednak ktoś nieobdarzony moją 50-letnią pamięcią próbował się za to zabrać obecnie, zdołałby zidentyfikować tylko miejsce ze zdjęcia z przychodnią. Dwa pozostałe punkty orientacyjne zostały rozebrane w latach 2015-2016, co można prześledzić w miejskim serwisie fotoplanów (http://mapa.um.warszawa.pl/mapaApp1/mapa?service=mapa_historyczna). W miejscu magazynów „Chemii” zbudowano nowe bloki mieszkaniówki, w miejscu drewnianego ostańca (niemal przy samej ówczesnej bocznicy kolejowej wiodącej do fortu Bema) nie zbudowano nic.
Wydawało się, że obcowałem z pamiątką po zabudowie spontanicznej. Z roku na rok okazuje się jednak, że staje się ona suwenirem także po tej regularnej.
![](https://varsavianista.pl/wp-content/uploads/5_m23-2.jpg)