10.1 C
Warszawa
czwartek, 25 kwietnia, 2024

„POD SKRZYDŁAMI” CIOTKI MAJCHRZAK

„Ślady” – varsavianistyczne wątki w biografiach, wspomnieniach, książkach, na starych fotografiach, w kamienicach, kawiarniach i na ulicach. Szlaki niegdysiejszych mieszkańców Warszawy tropi Joanna Rolińska.

fot. Jacek Marczewski

Autor: Joanna Rolińska
Zdjęcie tutułowe: Zrujnowane budynki na Starym Mieście przy ulicy Świętojańskiej, 1945 r. / NAC

Nieśmiertelna warszawska babina z wiersza Juliana Tuwima pt. Ab urbe condita przywędrowała do Warszawy 18 stycznia 1945 r., aby „Na rogu Ruin i Kresu,/ Na rogu Gruzów i Śmierci,/ Na rogu Zwalisk i Zgrozy,/ Na rogu Marszałkowskiej i Jerozolimskiej” wołać do powracających mieszkańców: „Do chierbaty, do chierbaty,/ Do świeżego ciasta!”.

Postać uwieczniona przez poetę była oczywiście symbolem wszystkich warszawianek, które na gruzach miasta postanowiły zbudować nowe życie. Tuż po połowie stycznia wróciła do Warszawy również Kazimiera Majchrzak, słynna gołębiarka, zwana najczęściej „ciotką Majchrzak”. Wróciła do swoich kochanych ptaków, warszawskich gołębi. Podobno dokarmiała je już przed wojną i w czasie okupacji. Zimą 1945 r. zamieszkała w zrujnowanym mieszkanku przy ulicy Piwnej. „Gniazdo gołębiej opiekunki było zaczątkiem życia umarłej dzielnicy” – pisał w szkicu poświęconym gołębiarce poeta Jerzy Ficowski.

Autor Wspominków starowarszawskich twierdził, że Majchrzakowa była pierwszą powojenną mieszkanką Starego Miasta. „Gazeta Ludowa” z 13 listopada 1946 r. (nr 312) wspominała zaś o dwóch mieszkankach ulicy Piwnej, dwóch staruszkach mieszkających „o kilkanaście kroków” od siebie. Jedna z nich to „mimowolna statystka” filmu Suita warszawska w reżyserii Tadeusza Makarczyńskiego, często mylnie brana za Majchrzakową. Gołębiarka mieszkała przy ul. Piwnej 6: „Trafić do niej łatwo. Drogę wskaże 200 gołębi, oblegających szczelnie mieszkanie «gołębiarki». Ptaki są tak oswojone, że trzeba uważać, aby na którego nie nadepnąć. Są to gołębie z Rynku Starego Miasta. Pamiętamy je jeszcze sprzed wojny, jak wielkimi stadami spacerowały, niczym kury, po kamiennych taflach Rynku, zajadały smacznie groch i okruchy chleba”. Gdy na noc zapowiadane były przymrozki, „Gazeta” donosiła: „Oto ona. Zsiniała z zimna, odziana w łachmany, wychodzi przed próg, aby natychmiast odebrać powitanie od gołębi, które siadają jej na rękach i na ramionach. Zna je wszystkie po imieniu. Gdy woła «Lili», biegnie do niej popielaty gołąbek. Na zew «Majuś» szary, piękny gołąb fruwa jej na dłoń. A oto mieszkanie gołębiarki. Sklepiona, niska wnęka z dziurawą ścianą, kędy wieje chłód. Nie ma okna. Jedyne sprzęty to łóżko, wygasły piecyk i klatka dla chorego ptaka. Natomiast lokatorów jest mnóstwo. Na łóżku, na ziemi, na zimnej rurze piecyka siedzą gołębie i głodne spoglądają «gołębiarce» na ręce. Kruszy im akurat chleb. Kupuje go z 480 zł miesięcznej emerytury, gdyż jej samej, jak mówi, wystarczą, obiady w «Caritasie»”.

We Wspominkach starowarszawskich Ficowski również przytacza imiona gołębi z ulicy Piwnej: Srebrzysty, Cytruś, Siwek, Cegiełka. „Miała swoich ulubieńców, ale o wszystkich troszczyła się serdecznie. Osierocone pisklęta karmiła chlebem rozmoczonym w mleku, który podawała im «po gołębiemu» – z ust do dziobków”. Mówiła o nich: „To moje dzieci”.

Ficowski wspominał, że widok staruszki wśród porośniętych trawą ruin „zdumiewał i napełniał otuchą”. Zimą gazety warszawskie wzywały harcerki i harcerzy, aby ochronili gołębiarkę i jej podopiecznych przed głodem i zimnem. Przedstawiciele milicji obywatelskiej dostarczali jej raz na tydzień kilka bochenków chleba, ale i tak podobno nie dojadała, rozdając wszystko ptakom. Była emerytowaną urzędniczką Pocztowej Kasy Oszczędności i stamtąd pobierała rentę, otrzymywała również zapomogi z Dzielnicowej Rady Narodowej. Czuła się gospodynią Starówki. Na drewnianej futrynie prowadzącej do jej mieszkania widniał napis: „Uprzejmie proszę o łaskawe ofiary na pokarm dla tradycyjnych gołębi Starego Miasta”.

Za życia stała się legendą, pielgrzymowali do niej i fotografowali ją artyści – Julia Pirotte, Feliks Topolski, rysował Włodzimierz Joachim Bartoszewicz, jedno z lepszych zdjęć, z gołębiem na głowie, zrobił jej sam Ficowski.

Gromada kamiennych gołębi – dzieło rzeźbiarki Jadwigi Karwowskiej według projektu Haliny Kosmólskiej – nad portalem odbudowanej kamieniczki powstało jeszcze za życia „ciotki Majchrzak”. Ona sama podczas odbudowy Starówki dostała mieszkanie przy ulicy ul. Kościelnej 8.

Gdy z oporami przenosiła się pod nowy adres, przedstawiciele Dzielnicowej Rady postanowili przenieść jej gołębie do gołębnika. Okazało się to niemożliwe. „Nie chciała się z nimi rozstać, a tak potrafiła przemówić do nich, że szły za nią sznureczkiem, jeden za drugim, na nowe mieszkanie! Jak za głosem czarodziejskiego fletu. Kiedy odwiedziła ją na Kościelnej opiekunka z Dzielnicowej Rady, ujrzała ze zdumieniem, że gołębie już się tu zadomowiły «pod skrzydłami» ciotki Majchrzak. W wannie była wylęgarnia piskląt, w pokoju ciotka bandażowała zwichnięte nóżki, dokarmiała głodne dziobki”.

Zmarła 30 marca 1955 r. w wieku 76 lat, została pochowana na Bródnie w alei 45. W nekrologach żegnano ją jako „Opiekunkę Warszawskich Gołębi”. „Na grobie w alei czterdziestej piątej powinien stanąć pomnik wyobrażający «dzieci» ciotki Kazimiery Majchrzak […]. Warszawa, której ptakom ciotka […] poświęciła wiele lat swego życia, powinna taki pomnik ufundować” – pisał po jej śmierci Jerzy Ficowski.


Literatura:

J. Ficowski, Wspominki starowarszawskie, Warszawa 1959

Harcerze, idźcie na Piwną obronić od głodu gołębie i człowieka, „Gazeta Ludowa”, 13 listopada 1946 r.


Joanna Rolińska – absolwentka wydziału Wiedzy o Teatrze warszawskiej Akademii Teatralnej. Autorka książek: Raz, dwa, trzy za siebie! Rozmowy o dzieciństwie, Ale jest Warszawa i Lato 1920. Laureatka Nagrody Literackiej m.st. Warszawy (2014), Nagrody Historycznej KLIO (2020) i Nagrody za Książkę Roku (2020) „Magazynu Literackiego KSIĄŻKI”.

fot. Jacek Marczewski

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj