W filmie „Nie lubię poniedziałku” w reżyserii Tadeusza Chmielewskiego (1971) Włoch Francesco Romanelli wywołuje u starszej pani wspomnienia przedwojennych warszawskich kawiarni: „Była przed wojną kawiarnia Italia, przy Nowym Świecie. Wspaniałą kawę tam podawano po turecku. Albo Lardelli, też Włoch. Miał cukiernię naprzeciw Dworca Głównego. Boże! Co za lody, co za torty!”.
W rzeczywistości Giovanni Giacomo Lardelli, jeden z najbardziej znanych warszawskich cukierników, był włoskim Szwajcarem. Do Polski trafił dzięki swojemu krewnemu, Andrzejowi Semadeniemu. W 1902 r. Lardelli uruchomił przy ul. Kruczej 49 sprzedaż słodyczy na wynos. Lokal zachwycał wnętrzem oraz oczywiście ciastkami, z których bywalcy zapamiętali eklerki nadziewane masą z żółtek zaprawionych kawą bądź czekoladą. Oprócz tego w nowoczesnych wnętrzach lokalu można było kupić herbatniki, tartaletki i babeczki z mąki kukurydzianej. Trzy lata później Lardelli otworzył lokal z prawdziwego zdarzenia – przy ul. Boduena 5. Do historii miejsce to przeszło jako cukiernia dla kobiet, w której mężczyźni mogli pojawić się wyłącznie w towarzystwie pań. W krótkim czasie kolejne lokale otworzył Lardelli przy ul. Marszałkowskiej 80 oraz przy Nowym Świecie, ale te nie istniały długo. Jeszcze w pierwszej dekadzie XX w. cukiernik uruchomił niewielki lokalik w ogrodzie na Bagateli, przy ulicy Flory. W latach 20. także na krótko powstały lokale przy Nowym Świecie 23 i 25, na których tyłach znajdował się słynny Pasaż Italia, założony przez rodzinę Frassatti.
Lokal wspomniany przez bohaterkę filmu mieścił się faktycznie naprzeciwko Dworca Głównego, w kamienicy na rogu Marszałkowskiej i Alej Jerozolimskich 35. Był połączeniem kawiarni i cukierni. Wyróżniał się przede wszystkim wyrobami z marcepanu. Dużą popularnością cieszył się również lokal Lardellego przy ulicy Polnej, w kształcie rotundy. Klientami byli tam m.in. widzowie z pobliskich wyścigów. Renoma lokalu upadła w czasie okupacji, kiedy w cukierni zaczęli bywać Niemcy.
Lardelli zmarł w 1941 r. Wspomnienia o jego słodyczach przeżyły cukiernika o dziesięciolecia.