5.6 C
Warszawa
sobota, 20 kwietnia, 2024

Norblin, Bracia Buch i Werner – wizjonerzy warszawskiego platernictwa

Autor: Joanna Paprocka-Gajek

W numerze 11-12 2016 „Spotkań z Zabytkami” ukazał się tekst o warszawskich platernikach, wielkich mistrzach drugiego planu – braciach Hennebergach. Przedmioty wyprodukowane w utworzonej przez nich, trzeciej co do wielkości fabryce platerów w Warszawie do dziś goszczą w niejednej szufladzie starego kredensu obok wyrobów norblinowskich czy fragetowskich.

Pierwsza siedziba firmy pod nazwą Norblin & Co. przy ul. Chłodnej 933 w Warszawie, ilustracja: Cyfrowe Archiwum Woli.

Kontynuując opowieść o wielkich mocarzach warszawskiego przemysłu metalowego, nie sposób zapomnieć o innych potentatach i założonej przez nich firmie popularnie zapisanej w pamięci mieszkańców ziem polskich i Cesarstwa Rosyjskiego jako Norblin, Bracia Buch i Teodor Werner. Podwaliny pod wielkość i sławę tego biznesu położył Wincenty Konstanty Norblin – syn Jana Aleksandra Norblina, prowadzącego wspólnie z Francuzem Gregoirem w pierwszej ćwierci XIX w. w Warszawie pracownię brązowniczą, i wnuk sławnego Jana Piotra Norblina, francuskiego malarza, pozostającego w służbie Adama Kazimierza Czartoryskiego. Wincenty Norblin urodził się w 1808 r. w Paryżu, ale już jako jedenastolatek pojawił się w Warszawie. Początkowo uczył się w warsztacie ojca, aby w 1823 r. rozpocząć samodzielną praktykę u pierwszego warszawskiego platernika Jana Baptysty Cerisy’ego przy ul. Długiej. Specjalnością zakładu były platerowane żelazne ozdoby do powozów i dekoracji wyrobów rymarskich. Skończywszy naukę u mistrza, Norblin wyruszył w podróż czeladniczą, którą jednakże musiał przerwać z powodu śmierci pryncypała.

Grób małżonków Wincentego i Henrietty Norblinów na Cmentarzu Ewangelicko-Augsburskim w Warszawie, fot.
Joanna Paprocka-Gajek.

Po powrocie do Warszawy w 1831 r. poślubił wdowę po mistrzu – Henriettę Leopoldynę z Vorbrodtów (córkę fabrykanta ciągnionego złota), zyskując z wianem dobrze prosperujący warsztat. W 1834 r. zakład z 9 pracownikami został przeniesiony do większych pomieszczeń przy ul. Chłodnej 933, z czasem na posesji pobudowano również dom mieszkalny. W 1839 lub 1843 r. (są różne przekazy) Norblin podjął ścisłą współpracę z dawnym czeladnikiem Cerisy’ego, Janem Wilhelmem Fryderykiem Meylertem, tworząc Fabrykę sztućców maszynowych oraz wszelkich wyrobów platerowanych i galwanicznych pod nazwą Norblin & Co. Co ważne, wierząc w przyszłość platernictwa, intensywnie rozszerzał asortyment. Staranność wykonania oraz atrakcyjność przedmiotów, bezbłędnie naśladujących srebra przy jakże korzystnej cenie, sprawiły, że już w 1841 r. na Wszechrosyjskiej Wystawie w Petersburgu norblinowskie platery otrzymały złoty medal. Uznanie zyskały prezentowane w 1845 r. na Wystawie przemysłowej w Warszawie naczynia: „kosz z kwiatami na postumencie w guście świątyni jakiej, oraz żyrandole i przedmioty toaletowe”, co odnotował „Kurier Warszawski” (nr 170, 1845, s. 183). W ofercie znajdowały się wtedy również świeczniki, nakrycia stołowe i sztućce, a także przedmioty do sprawowania kultu. Śmierć Meylerta w 1862 r. nie zdestabilizowała kondycji przedsiębiorstwa, niemniej jednak Wincenty Norblin podjął decyzję o wycofaniu się i przekazaniu firmy swoim dzieciom, Ludwikowi i Albertynie. Ludwik od lat przygotowywał się do przejęcia zakładu, kończąc szkołę handlową oraz praktykując w kraju i za granicą. Jego siostra w 1864 r. poślubiła Teodora Wernera, złotnika, ucznia wielkiego warszawskiego mistrza – Karola Malcza, co sprawiło, że zarządzaniem rodzinną spółką zajęło się dwóch kompetentnych przedsiębiorców. Przekazy rodzinne podają, że Teodor Werner i Ludwik Norblin byli ludźmi wielce energicznymi i przedsiębiorczymi. Od 1864 r. firma działała pod nazwą Norblin i Spółka, obok Fabryki Wyrobów Złotych i Srebrnych T. Wernera dawniej Karola Malcza, łącząc produkcję platerniczą i złotniczą, zachowując przy tym autonomię nazw firm. Każda z nich anonsowała swoją działalność pod własną, dobrze kojarzącą się publiczności marką. Pozostawimy na chwilę dynamiczny duet i przeniesiemy się do Petersburga u progu XIX w. W 1809 r. niemieccy przemysłowcy o nazwisku Buch (być może było ich dwóch) założyli tam wytwórnię guzików i platerowanych ozdób mundurowych. Około 1860 r. przenieśli część swojej działalności do Warszawy, zakupując wytwórnię niemieckiego przedsiębiorcy Gustawa Hennigera przy ul. Żelaznej. Istniejący od 1830 r. zakład Hennigera prowadził intratną produkcję przedmiotów z tzw. nowego srebra. Były to sztućce, naczynia stołowe, galanteria oraz przedmioty do dekoracji powozów i koni. Nowe miejsce przyczyniło się do rozbudowania asortymentu przez wprowadzenie tzw. stołowizny również i w zakładzie Braci Buch. Śmiałe decyzje handlowe zaowocowały wyróżnieniami i nagrodami, z których najcenniejsza przyznana została firmie w 1872 r. Przedsiębiorstwo prowadzące działalność w dwóch miastach: w Petersburgu istniała Uprzywilejowana Fabryka śrub, guzików i drutu żelaznego, a w Warszawie Fabryka wyrobów Alfenidowych i Melchiorowych, odznaczone zostało na wystawie w Moskwie najwyższym odznaczeniem dla wyrobów rzemieślniczych. Wyróżnienie to pozwalało, aby na przedmiocie obok sygnatury wytwórcy widniał nobilitujący znak z herbem cesarstwa, upoważniający producenta do nazywania się dostawcą dworu cesarskiego.

Portret Ludwika Norblina, drzeworyt Józefa Holewińskiego wg fotografii Francesco Pesce w Neapolu („Kłosy”, nr 1258, 1889, s. 1), ilustracja: Biblioteka Narodowa.

Potencjalny nabywca zyskiwał tym samym pewność, że kupuje przedmioty modne, starannie wykonane, najwyższej jakości. Niestety, zakład tracił prawo używania tego znaku w chwili przekształceń własnościowych. W 1882 r. zbiegły się ścieżki warszawskich i niemieckich przedsiębiorców. Spółka zarządzana przez Norblina i Wernera kupiła fabrykę Braci Buch, a przenosiny trwały do lipca 1884 r., od kiedy to wszystkie firmy działały już pod wspólnym adresem przy ul. Żelaznej jako Połączone Fabryki Wyrobów Platerowanych Norblin i S-ka i Bracia Buch. Niezależnie pojawiały się anonse informujące o produkcji złotniczej spółki T. Wernera, również z siedzibą przy ul. Żelaznej. Bilans działalności w ostatnim dwudziestoleciu XIX w. był nadzwyczaj korzystny dla spółki. Rozwinęła ona sieć sklepów na ziemiach polskich i Cesarstwa Rosyjskiego (Warszawa, Lublin, Płock, Charków, Wilno, Kijów, Ryga, Niżny Nowogród), znacznie rozszerzyła ofertę, o czym informowały publikowane katalogi, jej towary były rozpoznawalne i śmiało konkurowały z platerami największego rywala – Frageta.

Ciekawym wyzwaniem były pojedyncze zamówienia dla indywidualnych odbiorców. W pracowni T. Wernera powstawały srebrne dzieła, takie jak: taca w oprawie neogotyckiej dla biskupa diecezji płockiej, taca wykonana na przyjazd Aleksandra II do Warszawy, srebra stołowe na wystawę w Moskwie, do których modele projektował Jan Kryński, czy puchary nagrodowe. Norblin mógł się chwalić cyborium z brązu pozłacanego, wykonanym dla kościoła św. św. Piotra i Pawła w Warszawie (dzisiaj św. Barbary) i reprodukowanym na łamach „Tygodnika Ilustrowanego” w 1884 r. Bogactwo i różnorodność oferty doskonale obrazują katalogi firmowe zachowane i dostępne w zasobach Biblioteki Narodowej czy w zbiorach muzealnych. Ostatni akt przekształceń rozpoczął się w 1893 r., kiedy to powstało Towarzystwo Akcyjne Fabryk Metalowych pod firmą Norblin, Bracia Buch i T. Werner.

Jest to również moment znaczącego rozszerzenia profilu działalności, co pozwoliło Towarzystwu stać się potęgą przemysłu metalowego na ziemiach polskich u schyłku XIX w. Obok głównego dotychczas asortymentu przedmiotów powszechnego użytku (sztućce i nakrycia stołowe, galanteria, naczynia do sprawowania kultu) rozwijała się dynamicznie produkcja na potrzeby przemysłu (blachy, druty, rury). Marginalizowana, zdawałoby się, wytwórczość platerów nie traciła jednak na jakości, co potwierdzały nagrody uzyskane w latach 1882- -1913. Na wystawie w Niżnym Nowogrodzie w 1896 r. przyznane zostało firmie powtórnie prawo do oznaczania wyrobów herbem imperium rosyjskiego – dwugłowym orłem cesarskim. Znak ten widniał na wyrobach Norblina i Bucha do 1918 r. Lata pierwszej wojny światowej boleśnie doświadczyły przedsiębiorstwo. Część maszyn i surowców ewakuowano bezpowrotnie w głąb Rosji. Niemniej jednak zaraz po zakończeniu działań wojennych, z uwagi na zróżnicowany profil produkcji, odbudowa potencjału firmy przebiegała dość sprawnie. Platery do 1939 r. pozostały istotną częścią oferty. W trosce o zadowolenie klienta zadbano o dostosowanie zarówno wzornictwa, jak i asortymentu do potrzeb w nowej rzeczywistości.

Nie sposób w tym miejscu nie wspomnieć o takich projektantach na usługach platernictwa, jak Julia Keilowa czy Wojciech Jastrzębowski, którzy mieli istotny wpływ na nadanie nowej formy przedmiotom. Oszczędne w detalu i dekoracji, uproszczone w formie utensylia stołowe w stylu art déco na nowo podbiły serca klientów. W tym miejscu, niestety, kończy się zaszczytna historia tej części działalności firmy. W październiku 1939 r. fabryka, zajęta przez Niemców, została ograbiona z maszyn i surowców, wywiezionych tym razem na Zachód. Podjęta w niewielkim stopniu produkcja platerów była reglamentowana, pozostałą wytwórczość podporządkowano potrzebom wojska. Co prawda po wyzwoleniu dawna polska załoga częściowo uruchomiła maszyny, ale od 1948 r., po upaństwowieniu zakładów w ramach Zjednoczonych Zakładów Metali Nieżelaznych z siedzibą w Katowicach, działalność ta miała już zupełnie inny charakter. Dziś platery norblinowskie stały się podstawą niejednej prywatnej kolekcji, trafiły również do muzeów, zatrzymując zaklętą w atrakcyjnej formie pamięć o twórczości wielu pokoleń warszawskich platerników.

Joanna Paprocka-Gajek

Artykuł pochodzi z numeru 5-6, 2017 „Spotkań z Zabytkami”.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj