Długą drogę przeszedł warszawski zwierzyniec, zanim zadomowił się na dobre na Pradze. Jego początków trzeba szukać na Jazdowie, ale nim stał się ogrodem zoologicznym z prawdziwego zdarzenia, miał rozmaite formy i zakres działania. Najsłynniejszym orędownikiem powstania ogrodu stał się Mieczysław Pągowski. Inaczej niż poprzednicy nie zamierzał tworzyć stowarzyszeń, spółek i towarzystw, tylko zainwestował niebagatelną kwotę 20 tys. zł w celu utworzenia niewielkiego zwierzyńca na podwórzu kamienicy przy ul. Koszykowej 47. Ogród otwarto 10 lipca 1926 r. O tym, jak warszawiacy byli spragnieni takiego miejsca, świadczą liczby: w ciągu siedmiu tygodni zwierzyniec odwiedziły 24 tys. osób. Przedsięwzięcie było zwolnione z opłat i podatków. Jeszcze jesienią tego samego roku ogród zoologiczny przeniesiono w inne miejsce – przy alei 3 Maja, róg Solca. Większość zwierząt pochodziła z darów, np. dwa borsuki podarowane przez byłego ministra komunikacji Pawła Romockiego, ojca bohatera powstania warszawskiego Andrzeja Romockiego ps. Morro. Sam mały Jędrek podarował żółwia, a inspektor Lasów Państwowych z Białowieży Józef Zawadzki – kruka. Chociaż wszystko szło po myśli inicjatora, to w tym samym czasie miasto przystąpiło do tworzenia Miejskiego Ogrodu Zoologicznego w parku Zygmuntowskim. Pągowski najwyraźniej nie czuł urazy, gdyż sprzedał miejskiej inicjatywie zwierzaki ze swojego ogrodu. Tym samym przyczynił się do rozwoju nowej inwestycji, której otwarcie dla warszawiaków nastąpiło 11 marca 1928 r. Do dziś warszawskie zoo bawi, służy nauce i pozwala obcować z pięknem przyrody. Na zdj. córka dyrektora Miejskiego Ogrodu Zoologicznego w Warszawie Jana Landowskiego z lwiątkiem, l. 50. XX w., zbiory Miejskiego Ogrodu Zoologicznego w Warszawie