27.1 C
Warszawa
sobota, 27 lipca, 2024

Franciszek Fiszer

Portret Franciszka Fiszera pędzla Juliusza Nagórskiego, 1933 r., zbiory Muzeum Literatury w Warszawie

Był legendą swoich czasów, symbolem „nieznośnej” Warszawy i bohaterem nie zawsze prawdziwych anegdot. Uosobieniem inteligencji i błyskotliwego poczucia humoru, które tak cenili jego przyjaciele od kawiarnianego stolika. Jego życiorysem – a na pewno liczbą przyjaciół, jakże często o szeroko znanych nazwiskach – można by obdzielić kilka osób. Franciszek Fiszer, urodzony nieopodal Ostrołęki w 1860 r., był bratankiem słynnego generała Stanisława Fiszera. Edukację rozpoczętą na polskiej ziemi młody Franc kontynuował w Lipsku, gdzie studiował filozofię. Studiów jednak nie ukończył, choć pytany, czym się zajmuje, zawsze odpowiadał, że filozofią. Niemieckiemu generałowi, który podczas I wojny światowej dostał zadanie spalenia majątku, w którym przebywał Fiszer, powiedział, stojąc na ganku i gładząc się po brodzie, że para się metafizyką. Okazało się, że generał też studiował metafizykę. Niemiec odjechał, pozostawiając majątek bez zniszczeń. Bywalcem warszawskich salonów Fiszer stał się w latach 80. XIX w., kiedy przyjechał do Warszawy. Na początku XX w. bywał U Miki, w Udziałowej i Nadświdrzańskiej. Bez reszty wtopił się w warszawski pejzaż doby fin de siècle’u. W dwudziestoleciu bywał U Wróbla, w Ziemiańskiej, Astorii czy u Simona i Steckiego. Był prawdziwą „ozdobą” lokali gastronomicznych i żywą reklamą ich działalności. Miał przywilej siadać przy stoliku skamandrytów w Ziemiańskiej, gdzie obok poetów zasiadali też m.in. Zofia Stryjeńska czy Bolesław Wieniawa-Długoszowski. Z tym drugim godzinami kłócił się o twórczość Marcela Prousta, po czym kończył słowami: „Widzisz, Panie kochany, ja mam tę przewagę nad tobą, że ty czytałeś Prousta, a ja nie”. O jego przyjaźni z Bolesławem Leśmianem mówiono jako o „przyjaźni ponad rozmiarami”. Niski wzrost Leśmiana był przyczyną przytyków postawnego Fiszera, który nieraz żartował: „Zajechała pusta dorożka, z której wysiadł Leśmian”. Wiosną 1937 r. Fiszer źle się poczuł. Przed śmiercią recytował Albatrosa Charles’a Baudelaire’a. Odzyskawszy przytomność, widząc lekarza, w białym fartuchu, miał zawołać: „Kelner, pół czarnej, i to zaraz”.

Ulica Kozia

zachowała do dzisiaj wiele dawnego uroku.

Pałac Leopolda Kronenberga

Budowa pałacu, którą kierowali Bolesław Podczaszyński i Józef Huss, trwała do początku lat 70. XIX w.

Pałac Małachowskich przy Krakowskim Przedmieściu

Obiekt miał pomieścić zbiory gromadzone przez arystokratyczne rody.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj