14.6 C
Warszawa
piątek, 26 kwietnia, 2024

Franciszek Fiszer

Portret Franciszka Fiszera pędzla Juliusza Nagórskiego, 1933 r., zbiory Muzeum Literatury w Warszawie

Był legendą swoich czasów, symbolem „nieznośnej” Warszawy i bohaterem nie zawsze prawdziwych anegdot. Uosobieniem inteligencji i błyskotliwego poczucia humoru, które tak cenili jego przyjaciele od kawiarnianego stolika. Jego życiorysem – a na pewno liczbą przyjaciół, jakże często o szeroko znanych nazwiskach – można by obdzielić kilka osób. Franciszek Fiszer, urodzony nieopodal Ostrołęki w 1860 r., był bratankiem słynnego generała Stanisława Fiszera. Edukację rozpoczętą na polskiej ziemi młody Franc kontynuował w Lipsku, gdzie studiował filozofię. Studiów jednak nie ukończył, choć pytany, czym się zajmuje, zawsze odpowiadał, że filozofią. Niemieckiemu generałowi, który podczas I wojny światowej dostał zadanie spalenia majątku, w którym przebywał Fiszer, powiedział, stojąc na ganku i gładząc się po brodzie, że para się metafizyką. Okazało się, że generał też studiował metafizykę. Niemiec odjechał, pozostawiając majątek bez zniszczeń. Bywalcem warszawskich salonów Fiszer stał się w latach 80. XIX w., kiedy przyjechał do Warszawy. Na początku XX w. bywał U Miki, w Udziałowej i Nadświdrzańskiej. Bez reszty wtopił się w warszawski pejzaż doby fin de siècle’u. W dwudziestoleciu bywał U Wróbla, w Ziemiańskiej, Astorii czy u Simona i Steckiego. Był prawdziwą „ozdobą” lokali gastronomicznych i żywą reklamą ich działalności. Miał przywilej siadać przy stoliku skamandrytów w Ziemiańskiej, gdzie obok poetów zasiadali też m.in. Zofia Stryjeńska czy Bolesław Wieniawa-Długoszowski. Z tym drugim godzinami kłócił się o twórczość Marcela Prousta, po czym kończył słowami: „Widzisz, Panie kochany, ja mam tę przewagę nad tobą, że ty czytałeś Prousta, a ja nie”. O jego przyjaźni z Bolesławem Leśmianem mówiono jako o „przyjaźni ponad rozmiarami”. Niski wzrost Leśmiana był przyczyną przytyków postawnego Fiszera, który nieraz żartował: „Zajechała pusta dorożka, z której wysiadł Leśmian”. Wiosną 1937 r. Fiszer źle się poczuł. Przed śmiercią recytował Albatrosa Charles’a Baudelaire’a. Odzyskawszy przytomność, widząc lekarza, w białym fartuchu, miał zawołać: „Kelner, pół czarnej, i to zaraz”.

Pałac Leopolda Kronenberga

Budowa pałacu, którą kierowali Bolesław Podczaszyński i Józef Huss, trwała do początku lat 70. XIX w.

Pałac Małachowskich przy Krakowskim Przedmieściu

Obiekt miał pomieścić zbiory gromadzone przez arystokratyczne rody.

Kamienica Stanisława i Izydora Seydenbeuthlów

wznosi się przy zbiegu ulic Jasnej i Gabriela Boduena.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj