Autor: Michał Krasucki
Mundury, czapki z zielonym otokiem, stopnie i dystynkcje służbowe, a przede wszystkim pełna niezależność i bezkarność. Zabawy do rana, darmowe burdele, strumienie wódki… i młodość. Wbrew, albo dzięki temu, co się działo wewnątrz muru. Getto niektórym zaoferowało zaskakująco wiele. Ceną była kolaboracja. Pięć pięter, dwie windy, duże podwórko, sala modlitewna – w momencie powstania w 1910 r. secesyjna kamienica Miszy Roga, handlarza skórą, była jednym ze znaczniejszych domów przy Lesznie. W 1940 r. budynek znalazł się w granicach getta i od samego początku przeznaczony był na główną siedzibę żydowskiego Urzędu do Walki z Lichwą i Spekulacją, który od adresu Leszno 13 przyjął potoczną nazwę „Trzynastki”. Nie był to zwykły urząd. Niezależny od Judenratu faktycznie podlegał jedynie niemieckiemu Gestapo. Wszyscy wiedzieli, że pod przykrywką regulacji handlu w getcie funkcjonariusze „Trzynastki” blisko współpracując z Niemcami wprowadzali mafijny, bandycki reżim. Łapówki, przejmowanie towarów, szantaże, bicie i więzienie, donosicielstwo były na porządku dziennym. To dzięki nim „Trzynastka” budziła nie mniejszy strach niż Służba Porządkowa. Przy okazji gromadząc wielki majątek. Do dziś w kamienicy (wyłączonej z getta w sierpniu 1942 r.) zachował się pełen wystrój wnętrza. Windy i schody, którymi można było wejść do wystawnych biur i służbowych apartamentów, duże piwnice, gdzie więziono tysiące zatrzymanych. Uszkodzona marmurowa balustrada i popękane płytki; zapewne świadkowie brutalnych działań funkcjonariuszy. Od 2009 r. funkcjonuje tu Teatr Kamienica. W 2013 r. przed budynkiem stanął przedwojenny tramwaj z umieszczonym nad kabiną motorniczego numerem 13.
Współrzędne: 52.243132,20.998636