Autor: Michał Krasucki
Mosty zazwyczaj łączą. Spinają brzegi rzek, cieśnin, jezior, ale też wąwozów, czy dolin. Często też zbliżają też do siebie ludzi. Most nad Chłodną na pewno łączył. Powstał w styczniu 1942 r. w końcu po to, by zapewnić przepływ osób między małym, a dużym gettem. Najważniejszy taki przesmyk w mieście. Był chyba najbardziej uczęszczanym traktem zamkniętej dzielnicy. Ruch był na tyle intensywny, że z jednej i drugiej strony przed schodami ustawiały się kolejki. Na samym moście przystanąć już nie można było. Należało jak najszybciej, bez zbędnego ociągania wrócić do getta. Drewniany, ale o nowoczesnej konstrukcji, był prawdziwym przedmiotem chwały niemieckiej myśli technicznej. Do tego stopnia, że znalazł się nawet w oficjalnych filmach i fotografiach propagandowych. Wysoki na dwa piętra pozwalał na swobodny przejazd tramwajów, które toczyły się ulicą Chłodną. Na samej Chłodnej przy skrzyżowaniu z Żelazną specjalna metalowa śluza otwierała ruch raz w stronę aryjską, a raz w stronę getta. Od aryjskiej nadjeżdżały tramwaje, samochody, dorożki, a od getta najczęściej riksze i wozy. Ten most także dzielił. Pokazywał to, co zakazane, a jednocześnie tak upragnione. Warszawę zza muru. Z góry było widać niedostępne na co dzień Hale Mirowskie, gmach Pasty, czy nawet zieleń Ogrodu Saskiego. Wystarczyło krótkie spojrzenie na to inne miasto. I westchnienie. „Most Westchnień ” istniał krótko, bo do sierpnia 1942 r. Po zakończeniu Wielkiej Akcji wysiedleńczej most skasowano, podobnie jak całe małe getto. Nie był już więcej potrzebny. W 2011 r. odsłonięto w tym miejscu instalację artystyczną „Kładkę pamięci”.
Współrzędne: 52.237323,20.989524