Dzień 27 grudnia 1856 r. przeszedł do historii Warszawy jako ten, w którym zapłonęły pierwsze w naszym mieście latarnie gazowe. Sprawa jest jednak bardziej skomplikowana, jako że latarnie gazowe już w 1844 r. rozświetlały plac Zamkowy czy teren Uniwersytetu, z tą różnicą że w ich przypadku źródłem gazu były butle z tym paliwem wyprodukowane w Rządowej Fabryce Machin na Solcu. Używaniu gazu na szeroką skalę przeciwny pozostawał Iwan Paskiewicz. Namiestnik obawiał się, że w popowstaniowym czasie gaz może być wykorzystywany w zamachach.
Pomysł rozświetlania mrocznej Warszawy latarniami gazowymi powrócił w latach 50. XIX w. Zawarto wówczas umowę z niemieckim inżynierem Rudolfem Sigismundem Blochmannem – na oświetlenie miasta. Blochmann w celu zdobycia kapitału zawiązał współpracę z Niemieckim Kontynentalnym Towarzystwem Gazowym z Dessau. Przystąpiono do budowy niezbędnej miejskiej infrastruktury i niebawem za pośrednictwem gazowni na Solcu gaz popłynął do indywidualnych odbiorców. Gazowe latarnie rozświetliły ulice Ludną, Książęcą, plac Zamkowy, Krakowskie Przedmieście oraz Nowy Świat.
Latarnie zapalali latarnicy, którzy używali do tego niezbyt skomplikowanego narzędzia, czyli lampki oliwnej osadzonej na kiju. Latarnie uruchomione w 1856 r. dostarczyło Niemieckie Kontynentalne Towarzystwo Gazowe. Nie różniły się one od tych stawianych w Dessau czy Krakowie i składały ze słupka oraz czaszy nakrytej namiotowym daszkiem. Liczba latarni zwiększała się z każdym rokiem. Dzisiaj gazowe latarnie oświetlają zaledwie kilka rejonów naszego miasta. Te najbardziej nastrojowe odnajdziemy na Agrykoli, gdzie – ustawione po obu stronach ulicy – przywołują niepowtarzalny klimat dawnej Warszawy.