2.8 C
Warszawa
niedziela, 10 listopada, 2024

Jeszcze raz o Starynkiewiczu

Autor: Lech Królikowski
Zdjęcie tytułowe: Zespół stacji filtrów, budowa filtrów powolnych, 1880 r. / domena publiczna

Sokrat Starynkiewicz (1820-1902) jest bodajże jedynym carskim prezydentem Warszawy, który pozytywnie zapisał się w pamięci Polaków. Czy zasłużenie? Wiele osób czytających ten tekst gotowych jest zapewne obrazić się za postawienie powyższego pytania.

Nie ulega wątpliwości, że Sokrat Iwanowicz Starynkiewicz był człowiekiem przyzwoitym, uczciwym i lojalnym. Był zawodowym oficerem (generałem) sił zbrojnych carskiej Rosji. Po przejściu na emeryturę pełnił różne funkcje, a ostatnią była prezydentura Warszawy. Starynkiewicz zrealizował postawione przed nim zadania najlepiej, jak potrafił. Był zdolnym i doświadczonym administratorem; doceniał praktyczne i polityczne znaczenie pozyskania sympatii i uznania mieszkańców Warszawy. To jeden z socjotechnicznych sposobów sprawowania władzy. Przede wszystkim był on jednak wiernym i lojalnym sługą imperialnej Rosji. Dobre wyniki gospodarcze w Warszawie i przychylność mieszkańców dla carskiego prezydenta budowały pozycję Starynkiewicza w Petersburgu, albowiem po stłumieniu powstania styczniowego Rosjanie dążyli do uśmierzenia nastrojów oraz pełnej unifikacji Królestwa Polskiego z Imperium Rosyjskim. Spokój w buntowniczej Warszawie był bezcenny. Carski urzędnik, który – realizując postawione przed nim zadania – potrafił zyskać sympatię mieszkańców podbitych ziem, był dla carskiego reżimu na wagę złota. Starynkiewicz był właśnie takim człowiekiem. Realizował politykę caratu w Przywiślańskim Kraju, a na dodatek zyskał sympatię miejscowych. Niewielu było tak zdolnych administratorów!

Trzeba przypomnieć, że w 1863 r. Starynkiewicz podjął pracę w carskiej administracji, w trakcie której awansował na stopień generała. Najpierw jako podwładny generał-gubernatora noworosyjskiego i besarabskiego Pawła Kotzebuego, a następnie, w latach 1868-1871, na stanowisku gubernatora chersońskiego. Na początku lat 70. XIX w., kiedy przeszedł na emeryturę, administrował majątkiem nadzwyczaj bogatego rosyjskiego księcia Anatolija Demidowa di San Donato w guberniach kijowskiej i podolskiej. W ręce Demidowa dostały się m.in. skonfiskowane po powstaniu styczniowym Konstantemu Platerowi Ilińce (ob. Ukraina, obwód winnicki) oraz skonfiskowana Józefowi Młodeckiemu posiadłość Koszowata (d. powiat taraszczański, ob. Ukraina), których Starynkiewicz został administratorem.

Polacy cenią Starynkiewicza głównie za to, że w jego czasach powstał w Warszawie system wodno-kanalizacyjny, istniejący do dzisiaj. Jemu przypisuje się wszystkie zasługi z tym związane. Ale – czy słusznie? W odpowiedzi na tak postawione pytanie należy przypomnieć, że 12 marca 1873 r. na posiedzeniu Tajnej Rady z udziałem Aleksandra II zapadła decyzja o rozpoczęciu budowy fortyfikacji wzdłuż zachodnich granic Imperium oraz na Kaukazie. W tym gigantycznym planie znalazła się także Warszawa, ale również: Kowno, Grodno, Osowiec, Łomża, Ostrołęka, Różan, Pułtusk, Serock, Modlin, Dęblin, Brześć, Równe, Łuck i Dubno. Starynkiewicz 16 października 1875 r. otrzymał akt nominacji na pełniącego obowiązki prezydenta Warszawy. Do naszego miasta ściągnięty został przez swojego byłego przełożonego – gen. Pawła Kotzebuego – który w latach 1874-1880 sprawował funkcję generał-gubernatora warszawskiego.

Po przestoju związanym z wojną na Bałkanach Rosjanie w 1879 r. przystąpili do realizacji programu fortyfikacji granic Imperium. Pierwsze prace budowlane w Warszawie rozpoczęły się na wiosnę 1883 r., a więc prawie równolegle z budową warszawskiego systemu wodno-kanalizacyjnego. Warszawa w pięćdziesięcioleciu 1864-1914 rozwijała się w szalonym tempie. Liczba ludności z ok. 220 tys. w 1864 r. wzrosła do ok. 900 tys. w 1914 r. Twierdza Warszawa przez petersburskich sztabowców zaprojektowana została jako jedna z najważniejszych w Imperium (tzw. pierwokłasnaja, tak, jak Modlin i Brześć). Nasze miasto zamienione w twierdzę przystosowane zostało do długotrwałej, wielomiesięcznej obrony. W takiej sytuacji trudno sobie wyobrazić kilkusettysięczne miasto bez sprawnego systemu wodociągowego oraz systemu odprowadzania ścieków. Starynkiewicz nie tyle wywalczył zatem budowę systemu wodno-kanalizacyjnego w Warszawie, ile otrzymał w tym zakresie polecenie z Petersburga. Prawdą jednak jest, że jako rzeczywiście dobry gospodarz w istotny sposób przyczynił się do szybkości powstania i standardu przedsięwzięcia, które z powodzeniem służy nam do dnia dzisiejszego.

Budowa twierdzy była tajemnicą państwową, toteż w ówczesnej prasie (ale także do końca PRL) prawie nie ma informacji na ten temat. Są natomiast wiadomości o budowie systemu wodno-kanalizacyjnego. Ten zakres był jawny. Inwestycja była powodem do chwały i dumy. Sokrat Starynkiewicz znakomicie wykorzystał ten fakt, wyrastając w oczach Polaków na dobroczyńcę i zbawcę. O twierdzy Warszawa nawet po latach niewiele wiadomo. W Encyklopedii Warszawy wydanej przez PWN w 1975 r. na ten temat nie ma ani słowa. Niczego nie podano także w rozszerzonym wydaniu z 1994 r. Podkreślam to, albowiem do dnia dzisiejszego prawie nikt nie wiąże budowy systemu wodno-kanalizacyjnego z decyzją o zamianie naszego miasta w jedną z najważniejszych twierdz imperium Romanowów. Łączenie tych wydarzeń jest niezbędne, jako że koszt systemu zbudowanego według projektu Lindleya stanowi tylko ułamek kosztów budowy twierdzy. Warto sobie uzmysłowić, że kubaturę obiektów fortecznych w Warszawie należy szacować na 10 mln m3, co jest wielkością gigantyczną, zważywszy że np. Pałac Kultury ma kubaturę 0,817 mln m3. Na przełomie XIX i XX w. rosyjski garnizon w naszym mieście i najbliższej okolicy sięgał 100 tys. ludzi. Należy też przypomnieć, że jednym z projektantów twierdzy Warszawa, ale także twierdzy Zegrze był rodzony brat prezydenta – gen. Olimp Starynkiewicz. Jeżeli więc patrzymy na budowę systemu wodno-kanalizacyjnego w oderwaniu od budowy twierdzy Warszawa, to tak naprawdę nie możemy oceniać, a szczególnie tak wysoko, zasług gen. Sokrata Starynkiewicza, człowieka wyjątkowo solidnego i uczciwego na tle epoki, w której działał, a jednocześnie wiernego, sprawnego i gorliwego syna „Matuszki Rossii”.

Jak wspomniano na wstępie, Sokrat Starynkiewicz był zawodowym oficerem rosyjskiego wojska. Jako oficer w 1849 r. pacyfikował powstanie na Węgrzech. Od 1855 r. służył w Sztabie Głównym I Armii w Warszawie. W tej fazie służby, a konkretnie w 1861 r., dowodził akcją pacyfikacyjną w pięciu gminach na Lubelszczyźnie. Za swe zasługi otrzymał od cara majorat na Podlasiu, w którego skład wchodziły m.in.: Zadubie, Dębowa Kłoda i Bednarzówka.

Warszawa wysoko ceni zasługi prezydenta Sokrata Starynkiewicza, a dowodem na to jest m.in. nazwanie jego imieniem jednego z placów w centralnej części stolicy. Należy jednak pamiętać, iż był on przede wszystkim Rosjaninem i Rosji służył przede wszystkim.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ułatwienia dostępu