18.2 C
Warszawa
sobota, 27 lipca, 2024

Ostatnie dni przed Bożym Narodzeniem

Ostatnie dni przed Bożym Narodzeniem to zarazem ostatni dzwonek na przedświąteczne zakupy. Dzisiaj ogranicza nas tylko i wyłącznie wyobraźnia oraz zasobność portfela. Tymczasem zaledwie kilkadziesiąt lat wcześniej ten gorący czas można było mierzyć długością kolejek za artykułami spożywczymi i reglamentowanymi towarami, które urastały do rangi Świętego Graala. Kolejki, które były codziennością polskich miast, w czasie przed świętami zimowymi – jak nazywała święta Bożego Narodzenia prasa – stawały się jeszcze dłuższe, rozedrgane i nerwowe. W tym okresie zmieniały się witryny sklepowe, w których pojawiały się… sztuczny drób, atrapy szynek i pęt kiełbas. Prawdziwym pozostawał rozczarowany tłum wyczekujący baleronów i cytrusów. Inni ratowali się stołecznymi bazarami, w tym najsłynniejszym bazarem Różyckiego albo (późniejszym) bazarem przy ulicy Polnej. Tam można było kupić łososia, kawior oraz płody rolne przywożone do Warszawy z prowincji. Z większym optymizmem na nadchodzące Święta patrzyli ci, którzy na prowincji mieli rodzinę. Spędzanie czasu w kolejkach nie było dla nich. „No tak, można się było tego po pani spodziewać! Staropolskie obyczaje! Psia krew! Zastaw się, a postaw się!” – wykrzykiwała docentowa Wolańska do Kasi w kultowej komedii Kogel-mogel z 1988 r. w reż. Romana Załuskiego. Wszyscy niemający wiejskich koneksji musieli odstać swoje w nadziei na schab, wyroby czekoladopodobne, pomarańcze oraz wódkę, np. słynną Baltic Vodka o smaku przypominającym mieszankę nafty i proszku do prania IXI. Prawdziwymi świątyniami handlu pozostawały domy towarowe: Centralny Dom Towarowy, Powszechne Domy Towarowe, Centralny Dom Dziecka, a potem też Domy Towarowe Centrum. Na elewacjach DTC pojawiały się świąteczne iluminacje. W latach 70. w sklepach zaczęto zwiększać personel, posiłkując się studentami, a prasa informowała, że sklepy zwiększają też swój asortyment. W początku lat 60. do Warszawy sprowadzano przed świętami Bożego Narodzenia 170 tys. choinek. Można je było kupić w kilkudziesięciu punktach miasta. Przed samą Wigilią pozostawało już tylko kupić karpia. W tym celu wystarczyło stanąć w kolejce do jednego ze sklepów Centrali Rybnej. Dzisiaj nie wszyscy wiedzą, że karp do miana króla wigilijnego stołu awansował dopiero w PRL, i to za sprawą wpływowego działacza komunistycznego Hilarego Minca. Tak narodziła się kolejna nowa, polska tradycja.

Ulica Kozia

zachowała do dzisiaj wiele dawnego uroku.

Pałac Leopolda Kronenberga

Budowa pałacu, którą kierowali Bolesław Podczaszyński i Józef Huss, trwała do początku lat 70. XIX w.

Pałac Małachowskich przy Krakowskim Przedmieściu

Obiekt miał pomieścić zbiory gromadzone przez arystokratyczne rody.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj