Autor: Adrian Sobieszczański
17 września niemiecka artyleria od rana prowadziła ostrzał miasta. Na Warszawę spadło 5 tys. pocisków. Ten dzień uważa się za dzień najcięższego ostrzału stolicy. Poranny ostrzał spowodował zniszczenia Zamku Królewskiego. Zapalił się dach, od którego pożar przeniósł się na skrzydła.
Około godz. 11 płomienie były już w miarę opanowane. Niestety, kolejny pocisk uderzył w Wieżę Zygmuntowską. W ciągu 15 minut cała wieża z hełmem stanęła w płomieniach. Zamek został zniszczony w 80%. Najwięcej szkód wyrządziły pociski kalibru 105 lub 150 mm, wystrzelone z przedpola Pragi.
Korespondent notował: „Od strony Wisły obraz Zamku jest bardzo smutny. Tu padło najwięcej pocisków. Nie ma prawie sali na pierwszym piętrze, do której by nie trafił granat. Mniej uszkodzone są tylko apartamenty prywatne […] i cały gotycki dół. W tej części tylko jeden strop jest przebity 15-centymetrowym pociskiem, który od strony Wisły wpadł do Sali Assamblowej, rozbił mur pod oknem i przez wyrwę w podłodze dostał się na parter. […] Ze wspaniałej Sali Balowej zostały gołe, opuszczone mury”.
Ostrzał Starego Miasta trwał półtorej doby. Pociski uderzały w Nowy Świat, Krakowskie Przedmieście, gmachy sejmu i ulicę 6 Sierpnia. Poważnie zniszczona została katedra, która straciła dach, organy i chór. Główna nawa groziła zwaleniem. Uszkodzony został kościół św. Marcina na Piwnej.
O godz. 2 ambasador Polski w Moskwie, Wacław Grzybowski, został wezwany do Komisariatu Spraw Zagranicznych, gdzie wręczono mu notę dyplomatyczną, w której ZSRR uzasadniał agresję na Polskę stwierdzeniem o zaprzestaniu istnienia państwa polskiego. Wojska sowieckie przekraczają granice z Rzecząpospolitą, rozpoczynając mordy na polskich oficerach i inteligencji.
O godz. 11.30 w Kołomyi rozpoczęło się posiedzenie rządu polskiego.
Na wieść o przekroczeniu granicy przez Armię Czerwoną marsz. Edward Rydz-Śmigły, nie wiedząc o nocnej nocie dyplomatycznej, wydał fatalny w skutkach rozkaz: „Sowiety wkroczyły. Nakazuję ogólne wycofanie na Rumunię i Węgry najkrótszymi drogami. Z bolszewikami nie walczyć, chyba w razie natarcia z ich strony lub próby rozbrojenia oddziałów. Zadanie Warszawy i miast, które miały się bronić przed Niemcami – bez zmian. Miasta, do których podejdą bolszewicy, powinny z nimi pertraktować w sprawie wyjścia garnizonów do Węgier lub Rumunii”.
Rozpoczyna się bitwa pod Tomaszowem Lubelskim. Armie Lublin i Kraków, dowodzone przez gen. Tadeusza Piskora, próbują przebić się w kierunku Lwowa i granicy rumuńskiej.