Autor: Adrian Sobieszczański
Tego dnia Niemcy przeprowadzili największy nalot bombowy na Warszawę. Oprócz zniszczenia miasta chodziło o osłabienie morale obrońców. Celem niemieckim była infrastruktura wojskowa, kolejowa i miejska. Bomby spadały na wodociągi i elektrownię. Takie działanie miało przede wszystkim uniemożliwić obronę miasta, a w ostatecznym rozrachunku przyspieszyć kapitulację. Niemieckie bomby spadały w okolicach mostu Poniatowskiego, na Nowy Świat, Warecką, Foksal i Ordynacką. Miasto utraciło łączność telefoniczną.
Celem niemieckich ataków była siatka ulic najgęściej zabudowanych i zaludnionych, tj. Marszałkowska, Świętokrzyska, Wielka, Bagno, a także ulice tzw. Dzielnicy Północnej. Aleje Ujazdowskie pełne były potrzaskanych aut, dorożek oraz ciał koni. Wszędzie co chwilę wybuchały pożary. Zniszczone zostały skrzydła budynku Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
Nieprzerwanie nadlatujące falami samoloty bombardowały Śródmieście oraz przyczółki mostów Kierbedzia i Poniatowskiego. Bomby spadały na Aleje Ujazdowskie, Litewską i Szucha. Uderzyły też w koszary nieopodal Łazienek. Na ulicach zalegały skręcone przewody tramwajowe i gruzy. Zniszczone zostały torowiska. Po godz. 17 aż 31 maszyn przeprowadziło ostatni nalot tego dnia. Zniszczono zabudowania Ministerstwa Spraw Wojskowych.
Także artyleria niemiecka prowadziła ostrzał miasta. Płomienie objęły forty Mokotów i Traugutta, kościół św. Anny, kamienice przy placu Napoleona i Szpital Ujazdowski.
Tego dnia Niemcy przeprowadzili 1176 lotów bojowych na Warszawę i zrzucili 486 ton bomb burzących oraz 72 tony zapalających. W dniu, który do historii przeszedł jako „lany poniedziałek”, w stolicy zginęło ok. 10 tys. ludzi.
Prezydent Ignacy Mościcki desygnował na następcę ambasadora przy Kwirynale gen. Bolesława Wieniawę-Długoszowskiego.
Trwał pojedynek artyleryjski Baterii Cyplowej im. Heliodora Laskowskiego z pancernikami Schleswig-Holstein i Schlesien. Niemieckie pociski uszkodziły działa nr 3 i nr 1. Ranny został kpt. mar. Zbigniew Przybyszewski. Raporty donosiły:
„Jedenasta zero pięć. Ogień trwa ciągle. Pancerniki pod zasłoną dymną zawracają i idą powolnym kursem na Gdańsk. W dalszym ciągu ostrzeliwują Hel. Po paru salwach ogień ich cichnie zupełnie.
Jedenasta osiemnaście. Obsługi dział w nieustannym napięciu czuwają jeszcze na stanowiskach. Kapitan nadal stoi na platformie wieży i wzrokiem utkwionym w przestrzeń śledzi ruchy pancerników. Upływają minuty, jednak z ust dowódcy nie pada rozkaz wszczęcia ognia.
Jedenasta dwadzieścia pięć. W słuchawkach telefonu zmienionym tonem brzmi ostatni dziś bojowy rozkaz kapitana Przybyszewskiego: Stop, działa na zero!”.